Luis Enrique - Euro 2020 terapią po rodzinnej tragedii

Getty Images / Visionhaus/Ben Radford / Luis Enrique i Xana
Getty Images / Visionhaus/Ben Radford / Luis Enrique i Xana

W trakcie el. Euro 2020 Luis Enrique niespodziewanie zrezygnował z prowadzenia Hiszpanii i usunął się w cień. Nieliczni wiedzieli, o co chodzi. Dopiero kilka tygodni później okazało się, że ustąpił, by towarzyszyć córeczce w ostatnich chwilach życia.

"Będziemy za tobą bardzo tęsknić i będziemy wspominać cię przez każdy dzień naszego życia. Mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Będziesz gwiazdą, prowadzącą naszą rodzinę. Spoczywaj w pokoju, Xanita" - tak selekcjoner reprezentacji Hiszpanii pożegnał córeczkę 29 sierpnia 2019 roku.

To była niewyobrażalna tragedia. Dlaczego osoba w tak młodym wieku musiała odejść z tego świata? Dlaczego los jest okrutny? W pewnym momencie życie państwa Enrique wywróciło się do góry nogami. Stracili swój największy skarb - Xanę, która zmarła w wieku zaledwie 9 lat. Dziewczynka przez kilka miesięcy walczyła z złośliwym nowotworem tkanki kostnej.

Była oczkiem w głowie taty. Często pojawiała się na Camp Nou, gdy Luis prowadził jeszcze Barcelonę. Wspierała go, mocno zainteresowała się jego pracą. Ich zdjęcia z wysokości murawy mówiły wszystko.

ZOBACZ WIDEO: Czy Robert Lewandowski zasługuje na więcej krytyki? "Kibice bardzo go bronią"

Są sprawy ważniejsze

Enrique w czerwcu 2019 roku zrezygnował z pracy w reprezentacji. Nie prowadził kadry już w marcowych meczach eliminacji Euro 2020, a jego absencja początkowo była owiana tajemnicą. Jego miejsce zajął asystent Roberto Moreno, który poprowadził reprezentację do awansu.

Jako głowa rodziny musiał być przy swojej rodzinie. Zniknął z życia publicznego na kilka miesięcy. Wspierał żonę Elenę Cullel oraz dwójkę dzieci Pacho i Sirę. Enrique nie chciał jednak cierpieć w czterech ścianach przez dłuższy czas.

Gdy tylko pojawiła się okazja, wrócił do pracy z reprezentacją La Roja. Luis Rubiales, prezydent Federacji Hiszpańskiej, zawsze zostawiał mu otwarte drzwi do powrotu, jeśli uzna to za stosowne.

- Chciałem odzyskać swoje życie i wrócić do robienia tego, co lubię najbardziej. Musiałem wrócić do piłki nożnej i pokazać rodzinie, że życie toczy się dalej - powiedział po powrocie (cytat za elpais.com).

Enrique znów poprowadził La Roja. Dla niego codzienne obowiązki były najlepszą terapią, aby wrócić do normalności. Rzucenie się w wir pracy okazało się zbawiennie.
To była nie tylko świetna terapia dla Enrique, także dla jego pozostałej części rodziny. Każdy z nich nosi w sobie ogromny ból w sercu.

- Nie wiadomo, kiedy nadejdzie nasz koniec. Staram się dobrze sobie radzić i czerpać ze wszystkiego pozytywne strony - powiedziała córka trenera reprezentacji Sira, która, jak tłumaczy, z dnia na dzień nauczyła się coraz bardziej doceniać życie. "Zamierzam żyć dla siebie i swojej siostry".

O takiej tragedii nie da się jednak zapomnieć od tak. - Konie są dla mnie najlepszą terapią. Gdy tylko dopada mnie złość i smutek, tylko tam potrafię się uspokoić - tłumaczy.

Nigdy się nie podda

Ostatnie lata były trudne dla Enrique z wielu powodów. Z poważną chorobą zmaga się także jego przyjaciel Juan Carlos Unzue. Rok temu, na specjalnie zwołanej konferencji prasowej ogłosił, że stwierdzono u niego chorobę ALS, czyli stwardnienie zanikowe boczne. Z tego powodu musiał natychmiastowo zakończyć karierę trenera.

W przeszłości byli już sportowcy zmagający się z ALS, wśród nich polski piłkarz Krzysztof Nowak. Choroba dopadła go w 2001 r., kiedy rozkręcał się w Wolfsburgu i interesował się nim Bayern Monachium.

Enrique dostał bolesną lekcję od życia. Przeżył najgorszą tragedię, jaką tylko można sobie wyobrazić. Przed samym EURO 2020 w obozie La Roja pojawiło się wiele problemów. Z powodu zachorowań na koronawirusa, kadra przez kilka dni była w izolacji. Były chwile zwątpienia i pytania czy Covid-19 nie zmarnuje wielu miesięcy ich przygotowań.

- Dla mnie ta sytuacja jest dziecinnie prosta w porównaniu z rzeczami, których musiałam doświadczyć - powiedział wprost Enrique na konferencji prasowej.
Jego nic już nie może złamać. Stał się gruboskórny, umie reagować na problemy z chłodną głową. Jest jednak druga strona medalu. Mniej się uśmiecha, jednak bardziej zdystansowany. Inaczej postrzega świat. Nadal ma dla kogo żyć, jednak największy ból będzie nosić w sercu do końca życia.

Odwaga i dążenie do celu

Enrique słynie z mocnego charakteru i lepiej nie wchodzić mu w drogę. Przekonał się o tym jego były asystent Roberto Moreno. O co poszło? Gdy Enrique chciał wrócić, ten powiedział mu, że... to on chce poprowadzić kadrę na EURO. - Uważam, że zachował się nielojalnie. Ja nigdy bym tak nie postąpił. Dla mnie to zdrada - przekazał Enrique.

Hiszpania w pierwszym meczu na EURO nie wygrała, jednak nikt nie krytykuje La Roja. Drużyna zagrała świetnie. Długie posiadanie piłki czy szybki odbiór po stracie to fundament, na którym Enrique opiera swoją drużynę. Po remisie ze Szwecją (0:0), wszyscy w tym kraju są jeszcze bardziej spragnieni zwycięstwo.

Pech chciał, że La Roja podwójnie zmobilizowani wyjdą właśnie na Polskę. Biało-Czerwoni po przegranej ze Słowacją (1:2) postawili się w bardzo trudnym położeniu. - Zobaczą, jak polska husaria broni. Skupiamy się na tym, jak my możemy zagrać, żeby odnieść sukces, żeby każdy z nas zagrał najlepszy mecz - powiedział Jan Bednarek.

Polska musi wznieść się na wyżyny swoich umiejętności, aby zwyciężyć. Problem w tym, że nawet to może nie wystarczyć na Hiszpanów. Początek meczu w sobotę o godz. 21:00.

Zobacz także
Jerzy Dudek: Paulo Sousa popełnił kardynalny błąd
Lewandowski nie ma łatwego życia. Były reprezentant Polski krytykuje kapitana

Komentarze (0)