Komplikuje się sytuacja Arkadiusza Milika. W poniedziałek test

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik
zdjęcie autora artykułu

Wydawało się, że problem z urazem Arkadiusza Milika został już zażegnany. Okazuje się, że sytuacja jest bardziej skomplikowana. W poniedziałek wszystko się wyjaśni.

Milik przyjechał na zgrupowanie do Opalenicy z kontuzją łąkotki. Wziął udział w pierwszych zajęciach, ale później ćwiczył indywidualnie. Początkowo sztab polskiej drużyny nie nagłaśniał problemów zawodnika. Równolegle jednak badał stan zdrowia napastnika Marsylii. Milik miał rezonans magnetyczny, po którym udał się na konsultację do hiszpańskiego doktora Ramona Cugata. W Barcelonie spędził jeden dzień i dołączył do drużyny. Tamtejszy specjalista, który w przeszłości pomagał Milikowi wyleczyć kontuzję, potwierdził diagnozę Jacka Jaroszewskiego - lekarza reprezentacji.

Milik wrócił do Opalenicy z pozytywnymi wiadomościami. Nie musiał poddawać się operacji, a w perspektywie najbliższych dni miał dołączyć do treningów z innymi kadrowiczami. Po zajęciach indywidualnych - na basenie, rowerze stacjonarnym oraz ćwiczeniach z fizjoterapeutami, w końcu rozpoczął treningi z piłką. - Nie wiadomo, czy przerwa potrwa kilka czy kilkanaście dni - tłumaczył Jaroszewski.

Piłkarz ominął wewnętrzny mecz kadry i spotkanie sparingowe z Rosją (1:1) we Wrocławiu, ale po towarzyskiej grze rozpoczął treningi na wyższych obrotach. Niestety - nie trwało to długo.

ZOBACZ WIDEO: Euro 2020. Być albo nie być Arkadiusza Milika. "Jeszcze można go zastąpić"

W niedzielę zawodnik nie wyszedł na boisko - znowu zaczął indywidualne ćwiczenia. Pracownicy reprezentacji nabierają wody w usta i starają się nie zdradzać wielu szczegółów. Okazuje się jednak, że problem piłkarza jest znacznie poważniejszy.

Na początku zgrupowania wszyscy z polskiej kadry przekonywali, że liczy się tylko to, by Milik był zdrowy na pierwsze spotkanie Euro 2020 ze Słowacją 14 czerwca. Okazuje się jednak, że już w poniedziałek może rozstrzygnąć się, czy zawodnik w ogóle pojedzie na turniej. Jeżeli nie będzie w stanie normalnie trenować i wziąć udział we wtorkowym meczu z Islandią, najpewniej nie pojedzie na mistrzostwa.

I trudno stwierdzić, czy Paulo Sousa dowoła w takim przypadku piłkarza z listy rezerwowej. Logicznym wyborem wydaje się Sebastian Szymański, który ma za sobą świetny sezon w Dynamie Moskwa. Pomocnik otrzymał od sztabu rozpiskę, jest w treningu, ale należy pamiętać, że podczas marcowego zgrupowania selekcjoner miał do Szymańskiego pretensje. Jedyni utrzymują, że o podejście do treningu, inni, że o sposób gry na pozycji, która Szymańskiemu nie odpowiada (wahadło).

Być może okaże się zatem, że w miejsce Milika nie pojawi się żaden nowy zawodnik. Brak napastnika Marsylii na pewno będzie kolejnym dużym osłabieniem reprezentacji. Wcześniej kontuzje wykluczyły z Euro Krzysztofa Piątka, Krystiana Bielika i Jacka Góralskiego. Milik w drużynie narodowej zagrał 59 razy i strzelił 15 goli. W ostatnim sezonie prezentował się bardzo dobrze we francuskiej lidze. W krótkim czasie został najlepszym strzelcem Marsylii (10 goli w 16 meczach). Był przymierzany jako partner Roberta Lewandowskiego w ataku.

Grafika za SofaScore.com:

Wojciech Szczęsny pełen optymizmu przed Euro 2020: Ta drużyna jest dużo bardziej drużyną, niż kiedykolwiek była Paulo Sousa ratuje nam piłkarza, nad którym wisiało fatum

Źródło artykułu: