Być jak Małysz z Żubrówką
Polska jest jednym z największych krajów Europy i jednym z czterdziestu największym pod względem ludności państwem globu. Z racji burzliwej historii i wielu lat zależności od innych jej marka na świecie kojarzona jest jednak przede wszystkim z poszczególnymi osobami i wydarzeniami (papież Jan Paweł II, Lech Wałęsa, Solidarność).
Po upadku komunizmu w Polsce sytuacja zaczęła się zmieniać. Odradzające się państwo potrzebowało czasu, by uporządkować swoje sprawy i zwyczajnie stanąć na własne nogi, ale gdy już tego dokonało, nieśmiało rozpoczęło ekspansję wizerunkową, między innymi za sprawą sportu. Obecnie świat podbija gra komputerowa "Wiedźmin", kosmetyki firmy Inglot czy Żubrówka, a studenci Politechniki Rzeszowskiej budują najlepsze łaziki marsjańskie. Na niemal każdym polu wskazać można mniejsze lub większe sukcesy o zasięgu międzynarodowym.
Najskuteczniejszym sposobem na udany marketing narodowościowy wydaje się być jednak sport, który w każdym zakątku globu wyzwala olbrzymie emocje, choć zamiłowania i obszary zainteresowań różnią się w zależności od miejsca czy kraju. Obok emocji sportowych trudno przejść obojętnie, a zmaganiami współczesnych herosów nierzadko emocjonują się całe rodziny.
Biało-Czerwone sukcesy sportowe współczesnej Polski kojarzą się przede wszystkim z wybitnymi jednostkami. W sportach zimowych pojawili się absolutni dominatorzy: Justyna Kowalczyk, Adam Małysz czy Kamil Stoch. Na nosie całemu światu sportów motorowych zagrał Robert Kubica, który pokazał, że ciężką pracą, siłą woli i charakterem można, bez wsparcia potężnych sponsorów czy koncernów, wygrać wyścig w najbardziej prestiżowej kategorii na świecie. Polską Noc w Stanach Zjednoczonych organizuje Marcin Gortat - finalista NBA z 2009 roku i wyróżniający się środkowy najlepiej koszykarskiej ligi na świecie.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Piłkarze przywitani po królewsku."To było szaleństwo, byliśmy stęsknieni za wynikiem"
Z czasem Polacy wreszcie zaczęli odnosić znaczące sukcesy w sportach drużynowych. Szlak jeszcze w 1999 roku przetarła reprezentacja Polski koszykarek (mistrzostwo Europy). Później przykład dały siatkarskie "Złotka" Andrzeja Niemczyka, które dwa razy z rzędu były najlepsze w Europie (2003, 2005). Kolejni byli siatkarze, którzy dwa lata temu wywalczyli złoto mundialu, ale do światowego topu wskoczyli dużo wcześniej (srebro MŚ w 2006 roku) i piłkarze ręczni, którym do sukcesu wystarczyła "jedna Wenta". W przypadku najpopularniejszej dyscypliny na świecie sytuacja wciąż wyglądała jednak fatalnie, a na miano święta narodowego zasługiwały zakończone sukcesem kwalifikacji do wielkich turniejów.
Gramy swoje!
Sytuacja wydaje się jednak zmieniać. W 2016 roku wielkiego przełomu dokonała reprezentacja Polski Adama Nawałki. Biało-Czerwoni, choć odpadli w ćwierćfinale mistrzostw Europy we Francji, podbili serca wielu obserwatorów, zarówno kibiców, z celebrytami pokroju Russela Crowe czy Jessie Ware na czele i międzynarodowych ekspertów (chociażby Gary Lineker). Orły Nawałki zostaną zapamiętane za walkę i charakter, które pokazywały w każdym meczu Euro, niezależnie od okoliczności.
Pewni siebie i swoich możliwości (jakież to w naszej piłce niespotykane!) Polacy od pierwszych minut ruszali na zdezorientowanych Szwajcarów czy Portugalczyków, zaskakując nie tylko rywali, ale też cały świat, tym, że oto Polska, dotychczas "popychadło" wielkich, ale często też tych średnich, ma swój styl gry i jest w stanie narzucić go zaprawionym w boju przeciwnikom. Biało-Czerwoni grali szybko, widowiskowo, kombinacyjnie - podaniami krótkimi, z pierwszej piłki i tymi dużo dłuższymi. Zmieniali strony, oskrzydlali, a z tyłu, nie tylko efektywnie, ale często również spektakularnie, "czyścili" niemal wszystko.[nextpage]Nowa rzeczywistość
Co jednak istotne, Biało-Czerwoni nie tylko zadziwili świat, ale przede wszystkim zaskarbili sobie miłość milionów rodaków. Dzień po odpadnięciu z Euro w polskim internecie "hejtu" szukać trzeba było ze świecą w ręku, a najczęściej pojawiające się opinie to duma i nadzieja na więcej. Dotychczas występy na wielkich turniejach wiązały się raczej z pomeczową chandrą, zażenowaniem i wstydem. Dziś żyjemy już jednak w innej - zmienionej przez Roberta Lewandowskiego i spółkę - rzeczywistości, w której Polak jest częścią wielkiego piłkarskiego świata, a miejsce w elicie wywalczył ciężką pracą, nieustępliwością i charakterem. Polski kibic wreszcie nie musi się wstydzić i z błyskiem w oczach powiedzieć może: to jest moja reprezentacja!
Znamienne, że jedną z ośmiu najlepszych reprezentacji Starego Kontynentu w miniony piątek na lotnisku witały rozkochane w drużynie tłumy. To pokazuje, jak Polacy łakną sukcesu w tej właśnie dyscyplinie sportu, ale też jak długo i z jaką nadzieją czekali od lat na promyk nadziei. Ten promyk zapłonął właśnie we Francji i rozgorzał na tyle, że podpalił cały kraj.
Młodzieżą w kompleksy
Z racji popularności i nośności piłki nożnej trudno wskazać większy sukces niż ten osiągany przez reprezentację na mistrzostwach świata czy kontynentu. Polacy formalnie tego sukcesu jeszcze nie osiągnęli, ale znaleźli się w ćwierćfinale Euro i odpadli z turnieju z mianem niepokonanej w czasie 90 czy 120 minut ekipy przez żadnego rywala. Co więcej, w fazie grupowej ustąpili mistrzom świata tylko gorszym bilansem bramkowym! Dali więc wszystkim Polakom obietnicę, że jest bardzo dobrze, a przy dalszej pracy i odrobienie szczęścia powinno być jeszcze lepiej. Po 30 latach Polacy wreszcie zagrali w fazie pucharowej imprezy rangi mistrzowskiej i byli jednymi z jej bohaterów. A gladiatorzy pokroju Jakuba Błaszczykowskiego sprawili, że rywale nie przejdą już obok Polski obojętnie (tak jak obok Lewandowskiego po czwartkowym meczu nie mógł obojętnie przejść w strefie mieszanej wielki Cristiano Ronaldo).
Ostatnie 10 lat przyniosło wiele zmian w polskiej piłce. - Za moich czasów było trochę inaczej. Piłkarze byli w klubach zagranicznych, ale nie wszyscy w nich grali. Obecni reprezentanci są w swoich ekipach wiodącymi postaciami. Jak Glik jest kapitanem we Włoszech to już coś o nim świadczy. Gdy ja byłem selekcjonerem to nieliczni grali, a wszyscy wyjeżdżali. Kiedy zaczynałem prowadzić kadrę, 16-18 powoływanych zawodników było z klubów z Polski. Teraz nasi zawodnicy wyjeżdżają, np. do Niemiec i grają w mocnych klubach, jak Borussia Dortmund czy Bayern Monachium. Arek Milik jest w Ajaxie, Grzegorz Krychowiak wygrał Ligę Europy. Wszyscy grają - wyjaśnia Paweł Janas.
Takiego potencjału nie można zmarnować. Potrzebna jest jedna praca nie tylko z reprezentacją, ale również z młodzieżą, która na fali dobrego wyniku może znów garnąć się do gry w piłkę i przynajmniej na kilka chwil dziennie odejść od komputerów.
- Obecne wyniki reprezentacji Polski nie będą odbierane jako efekt tego, że mamy szkolenie młodzieży na świetnym poziomie, bo to byłoby dla naszego kraju tragiczne w skutkach. Wszyscy wiedzą, że w Polsce w tej kwestii nie jest idealnie. Wciąż jest dużo do zrobienia. Fajnie, że pierwsza reprezentacja odnosi sukcesy, ale musi się to przełożyć na pracę u podstaw i większe dofinansowanie szkolenia dzieci i młodzieży. Mamy wielu utalentowanych chłopaków. Polska to kraj o dużym zaludnieniu i powinniśmy naprawdę konkurować z najlepszymi - wyjaśnia Ryszard Komornicki, stawiając niewielką w stosunku Polski pod względem ludnościowym Szwajcarię, w której o napływ wartościowych piłkarzy do reprezentacji nikt się nie martwi.
Reprezentacja Nawałki w zaledwie trzy tygodnie pozwoliła wszystkim rodakom pozbyć się wielkiego, ciężkiego kompleksu, który ciążył nad Polską od trzech dekad. Czy ta sama ekipa, wspólnie z odpowiednim zapleczem szkoleniowym, będzie w stanie w najbliższym czasie sprawić, że o minionych trzydziestu latach kibice piłkarscy w Polsce będą mogli zapomnieć na dobre?