Chociaż selekcjoner Mychajło Fomienko nie dysponuje napastnikiem gwarantującym pokaźną zdobycz bramkową (o miejsce w "jedenastce" walczą Jewhen Sełezniow i Roman Zozulja), to jego ekipa ma spory potencjał ofensywny. Przekonały się o tym Rumunia oraz Albania, które uległy Ukrainie odpowiednio 3:4 oraz 1:3 w meczach kontrolnych przed Euro 2016.
Zespołowi Fomienki liderują Andrij Jarmolenko i Jewhen Konoplianka. To zawodnicy pod wieloma względami do siebie podobni - urodzili się w 1989 roku, obaj występują na skrzydłach, są szybcy, dobrze wyszkoleni technicznie i chętnie zbiegają do pola karnego. W podobnym czasie zaczęli błyszczeć w lidze ukraińskiej, przebijać się do drużyny narodowej i wzbudzać zainteresowanie klubów z zachodu. Konoplianka (53 mecze i 13 goli w kadrze) w 2015 roku zamienił Dnipro Dniepropietrowsk na Sevilla FC, z kolei Jarmolenko (59 występów i 25 goli w kadrze) mimo licznych ofert wciąż pozostaje wierny Dynamu Kijów.
"Rywal Niemców jest silniejszy niż sądzi wiele osób. Ma zdyscyplinowaną formację obronną, a w przodzie dwie gwiazdy. Konoplianka i Jarmolenko są okrętami flagowymi ukraińskiego futbolu. Obaj mogą pochwalić się świetną techniką, są znakomitymi dryblerami i mają potencjał, by zostać gwiazdami mistrzostw - analizują dziennikarze niemieckiej odsłony portalu goal.com.
"Zagrożenie nadejdzie ze skrzydeł" - ocenia inny serwis zza naszej zachodniej granicy, spox.com. "Bardzo możliwe, że Joshua Kimmich albo Benedikt Hoewedes będą mieli poważne problemy z szybkością i dynamiką Konoplianki, a również Jonas Hector musi być bardzo ostrożny w pojedynkach z Jarmolenką" - prognozuje portal, któremu wtóruje magazyn "Kicker", tytułując artykuł przedstawiający reprezentację Ukrainy: "Jarmolenko i Konoplianka prowadzą drużynę".
Na gwiazdorski duet zespołu Fomienki szczególną uwagę muszą zwrócić również reprezentanci Polski. Pojedynek Biało-Czerwonych z Ukrainą odbędzie się jednak dopiero w trzeciej kolejce fazy grupowej (21 czerwca).
ZOBACZ WIDEO Artur Boruc: gra Litwinów była bardziej agresywna niż się spodziewaliśmy