Przed sezonem miało, kto spodziewał się tego, że po pierwszej rundzie Asseco Gdynia będzie miało cztery zwycięstwa. Wielu wieszczyło, że gracze Davida Dedka będą tzw. "chłopcami do bicia", którzy nie postawią się żadnemu przeciwnikowi. Z takiego założenia wyszedł chyba AZS Koszalin, który już w pierwszej kolejce przekonał się o sile Asseco. Gdynianie dość łatwo odprawili Akademików - 77:65.
Później gracze Dedka ogrywali u siebie - Jezioro Tarnobrzeg, Rosę Radom oraz sensacyjnie PGE Turów Zgorzelec. - Przed sezonem nikt nie spodziewał się tego, że będziemy mieli tyle zwycięstw. Wziąłbym taki wynik w ciemno na początku rozgrywek. Jestem zadowolony z gry oraz zawodników. Wierzę, że w drugiej rundzie będzie jeszcze lepiej - mówił po pierwszej rundzie opiekun Asseco.
Gdynianie drugą rundę zaczęli od dość pechowej z AZS Koszalin. Gracze Dedka jeszcze na 16 sekund przed końcem meczu prowadzili 77:73, ale wówczas popełnili proste błędy, które na punkty zamienili gospodarze. Ostatecznie po dogrywce AZS wygrał 90:84.
W ostatniej kolejce Asseco zagrało najlepsze spotkanie w sezonie i pokonało Anwil Włocławek 78:72. Gdynianie niemal od samego początku meczu dyktowali warunki gry i zasłużenie odnieśli piąte zwycięstwo w sezonie. Gdzie tkwi klucz do sukcesów drużyny?
- Mamy zespół złożony z młodych i bardzo doświadczonych zawodników. Żeby ich wszystkich zgrać, trzeba po prostu rozegrać sporo meczów. To nie jest takie proste. Powoli pierwsze efekty widać jednak już teraz - podkreśla Dedek.
W sobotę Asseco zagra w Tarnobrzegu i będzie to bardzo ważny w kontekście układu tabeli, ponieważ Jezioro ma na swoim koncie zaledwie trzy zwycięstwa i jeśli marzy o awansie do play-offów to musi to spotkanie wygrać.