Zadedykowały srebrny medal ministrowi sportu. Polskie curlerki wracają z tarczą z ME w Danii

Getty Images / Robert Cianflone / Curling
Getty Images / Robert Cianflone / Curling

- Potrzebujemy trenera i uczciwego, profesjonalnego związku - napisały na Twitterze polskie curlerki po zajęciu 2. miejsca na ME dywizji C w Danii. Polki, które wystąpiły w zawodach za własne pieniądze, wywalczyły awans do dywizji B.

W tym artykule dowiesz się o:

Polskie curlerki wracają z tarczą z mistrzostw Europy dywizji C, które odbyły się w duńskim Tarnby. Biało-Czerwone w meczu o 2. miejsce w turnieju pokonały Słowenki (12:4) i razem ze Słowaczkami, które wygrały zawody, awansowały do europejskiej dywizji B.

Swój sukces zespół Marty Szeligi-Fryni zadedykował ministrowi sportu, Witoldowi Bańce. - Panie Ministrze pozdrawiamy z Danii i dedykujemy srebrny medal Mistrzostw Europy w Curlingu dyw. C właśnie Panu - aby spojrzał Pan życzliwszym okiem na polski curling i pomógł nam się rozwijać. Potrzebujemy trenera i uczciwego, profesjonalnego związku... bo halę już kończymy! - czytamy na koncie na Twitterze drużyny Curling Team Łódź, która reprezentowała nasz kraj w Danii.

Przypomnijmy, że za przygotowania i wyjazd na mistrzostwa Polki musiały - tradycyjnie już - zapłacić z własnej kieszeni. Polski Związek Curlingu na 2018 r. nie otrzymał bowiem dotacji z ministerstwa, ponieważ stwierdzono nieprawidłowości w jego działalności. Zresztą w ubiegłych latach, kiedy dotacja wpływała na konto związku, zawodnicy też startowali na własny koszt.

- Wydajemy prywatne pieniądze na starty i na przygotowania. Nie ma jakiegokolwiek programu przygotowań, czy współpracy z trenerem z ramienia związku. Jesteśmy zdane na siebie - powiedziała w rozmowie z WP SportoweFakty Adela Walczak.

ZOBACZ WIDEO Miłka Raulin dotarła do bazy pod Mount Everest i przesłała nam nagranie

Co ciekawe, kadrowiczki, żeby pojechać na mistrzostwa do Danii, musiały same zakupić ubezpieczenia od kosztów leczenia oraz następstw nieszczęśliwych wypadków. PZC chciał też, żeby zawodniczki zapłaciły po 15 zł za proporczyki, ale ostatecznie reprezentantkom udało się zebrać odpowiednią ilość proporców od sportowców, którzy brali udział w poprzednich imprezach.

- Finansowanie najprawdopodobniej prędko nie wróci do curlingu, ponieważ zostaliśmy uznani za sport o marginalnym znaczeniu, zarządzany przez patologiczny związek sportowy. Mam dużą nadzieję, że wprowadzenie kuratora poprawi sytuację. Jeśli to nic nie zmieni, to nie wiem co jeszcze można zrobić - oceniła Walczak.

Źródło artykułu: