Niewiele brakowało, by do tego pojedynku nie doszło. Wyniki badań 41-letniego Tomasza Garguli były niepokojące. Na szczęście poprawiły się na tyle, że zawodnik mógł stanąć do walki.
Przed galą Gargula opowiedział WP SportoweFakty o całej sytuacji: - Na dziesięć dni przed walką, podczas treningu poczułem się bardzo źle. Trafiłem do szpitala. Po badaniach okazało się, że anemia, którą już zdążyłem podleczyć, wróciła ze zdwojoną siłą. Wyniki były bardzo złe.
- Po tygodniu badania były dużo lepsze. Zgodziłem się na walkę, ponieważ boks to
moja jedyna praca. Z tego żyję, za to płacę rachunki, z tego utrzymuję rodzinę.
Nie miałem wyjścia. Najważniejsze, że po tych złych latach, gdy popełniłem wiele
błędów, znów mogę być z rodziną, że mogę ją w uczciwy sposób utrzymać - dodał
pięściarz, dla którego sobotnie starcie było trzecią walką po wyjściu z zakładu
karnego.
Maciej Miszkiń z kolei przekonywał, że przygotowania przebiegły zgodnie z planem.
- Nie mam na co narzekać. Jestem w bardzo dobrej formie, jak mój starszy kolega,
mogę powiedzieć, że jest "speed". Jestem zadowolony z przygotowań,
sparingpartnerów, współpracy z nowym trenerem Andrzejem Gmitrukiem. O problemach mojego rywala dowiedziałem się późno, ale on przyznał, że jego forma pozwala mu na wygranie z takim gościem jak Miszkiń. Jego słowa mnie cieszą i będę zmotywowany na 110 procent - zapewniał.
Początek pojedynku należał do Garguli, który odważnie ruszył do przodu. Dość szybko jednak Miszkiń przejął inicjatywę. Podopieczny Andrzej Gmitruka został dobrze przygotowany kondycyjnie. Pierwsza runda zdecydowanie dla Miszkinia. Gargula, który 11 lat spędził w więzieniu, starał się klinczować.
Przewaga Miszkina nie podlegała dyskusji. Coraz bardziej precyzyjne, pojedyncze ciosy, spadały na rywala. Popisał się potężnym prawym, później poprawił lewym i jeszcze raz prawym. Gargula pod koniec drugiej rundy przestał odpowiadać na ciosy. Gong kończący drugą rundę przerwał nierówny pojedynek.
"Dziś jest twój dzień. Napięcie już za tobą" - motywował podopiecznego do dalszej pracy Gmitruk. Miszkiń w dalszym ciągu okładał Gargulę. Sporo przepychanki, serii ciosów Miszkina, które mogłyby zakończyć pojedynek. Tomasz Gargula był wyraźnie defensywny, bardzo zmęczony. Miszkiń jeszcze osłabiał rywala ciosami w tułów. W ostatniej minucie czwartej rundy zasypał rywala gradem ciosów, a sędzia przerwał pojedynek. Miszkiń pokonał Gargulę przez techniczny nokaut.