WP SportoweFakty: Jak to się stało, że zaangażował się pan w przygotowania Adamka do walki z Saletą?
Jakub Chycki: Skontaktował się ze mną ojciec całego przedsięwzięcia czyli Mateusz Borek i zaproponował współpracę. Zastanawiałem się, czy tę ofertę przyjąć, bo w końcu, po dwóch latach udało mi się zaplanować wakacje. Ostatecznie dałem się przekonać.
Borek oraz trener Roger Bloodworth powtarzają, że ten obóz znacznie różni się od poprzednich, w których brał udział Adamek.
- Nie wiem, jak wyglądały wcześniejsze przygotowania Tomka, więc nie mam skali porównawczej. Obóz przed pojedynkiem z Saletą udało nam się zaplanować rozsądnie. Od początku miałem na niego realny wpływ. Całe zaplecze, izolacja w Osadzie Śnieżka, profesjonalnie wyposażona siłownia, sala treningowa, laboratorium do badań - to są optymalne warunki do pracy.
Wszystko zaczęło się od badań, podczas których miało się okazać, że Adamek - mimo 38 lat na karku - wygląda na zawodnika o 10 lat młodszego. Czy to zasłona dymna, czy fakt?
- To są oczywiście uproszczenia. Mamy markery wieku biologicznego, degradacji tkanek, którymi możemy się posiłkować. Okazało się, że Tomek po latach kariery nie jest aż tak zdegradowany, jak moglibyśmy przypuszczać. Stąd też ten optymistyczny przekaz. Potencjał w Tomku nie został jeszcze wyczerpany, a my podczas obozu zrobiliśmy wszystko, aby tę jego formę zoptymalizować.
Czy w takim razie on jest jeszcze w stanie rywalizować z zawodnikami w sile wieku?
- Przygotowanie fizyczne, taktyczne i techniczne to nieodłączne elementy, które tworzą spójną całość. Czymś innym jest trening, sparing, a czymś innym jest konfrontacja. Na dyspozycję w ringu składa się kilka elementów. To są parametry związane z "silnikiem" - typowo fizjologiczne. Te, które w trakcie obozu kształtowaliśmy - wydolność tlenowa, siła mięśniowa, moc, szybkość. Dzięki tym parametrom mogą być realizowane założenia techniczne i taktyczne. Ale w walce dochodzi czynnik psychiczny. Ten element może sprawić, że potencjał zostanie wykorzystany lub nie. Tomek potrafi sobie radzić ze stresem, ale te wszystkie komponenty muszą ze sobą "zagrać". Natomiast czysto fizycznie parametry Adamka nie odbiegają od zawodników w wieku 26-28 lat.
Adamek na każdym kroku powtarza, że jest szybki. Ten atut jest zazwyczaj pierwszą ofiarą upływającego czasu.
- Faktycznie, szybkość była tą dominantą, dzięki której wygrywał. Ta zdolność jest związana z układem nerwowym i wraz z wiekiem zanika w pierwszej kolejności. Musimy mieć jednak świadomość, że często zanika zbyt szybko z powodu błędów w przygotowaniu kondycyjnym, siłowym. Zdarza się, że zawodnik traci szybkość, ponieważ jest przetrenowany, przeciążony. Dlatego staraliśmy się optymalizować te przygotowania, żeby Adamek podczas pojedynku z Saletą był w najlepszej dyspozycji.
A jak jest z regeneracją? Zawodnicy wiekowi miewają problemy z hormonami odpowiedzialnymi za tę część przygotowań.
- To jest działka, którą ja zajmuję się na co dzień. Optymalizujemy obciążenia treningowe, żeby były stymulujące a nie degradujące. Słusznie pan zauważył, że hormony odgrywają tutaj kluczowe znaczenie. U Tomka ta aktywność jest na zadowalającym poziomie - nie jest to krzywa spadkowa. Oczywiście, wraz z wiekiem czas regeneracji po ciężkim treningu musi być monitorowany. Dlatego podczas tego obozu mało robimy "na czuja", cały czas posiłkujemy się badaniami.
Jak się z nim pracuje?
- Bardzo dobrze. Nie miałem żadnych kłopotów. Jest otwarty i udało nam się sprawnie przejść okres przygotowań.
Czy uda się pokonać Saletę?
- Musi się udać i nie ma innego scenariusza. Jestem przekonany, że Tomek wygra. Stawiam na nokaut, ale nie tak szybko, jakby mogło się wydawać.
rozmawiał w Osadzie Śnieżka w Łomnicy Artur Mazur