Julia Szeremeta nie powalczy w marcowych mistrzostwach świata kobiet organizowanych przez IBA w serbskim Niszu. Polska, po dołączeniu do nowej federacji World Boxing, nie wysyła tam swojej reprezentacji, co oznacza, że srebrna medalistka olimpijska z Paryża straci szansę na walkę o tytuł i wysokie nagrody finansowe.
Łączna pula nagród w mistrzostwach wynosi 2,5 milionów dolarów, a złote medalistki otrzymają 100 tysięcy dolarów (ok. 400 tys. złotych). Sama Szeremeta w wywiadzie z "Przeglądem Sportowym" nie ukrywa, że zdawała sobie sprawę z tej sytuacji od dłuższego czasu i dlatego nie przejmuje się tym.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
- Jasne, to wysokie nagrody, ale nic nie poradzimy. Na pewno dużo dziewczyn takie premie motywowały. Ja mam już większą stabilizację finansową, więc nie przejęłam się tym zbyt mocno. Trudno, przed nami inne mistrzostwa świata - odpowiedziała Szeremeta na pytanie, czy nie żałuje, że wielkie pieniądze przejdą jej koło nosa.
Dla 21-letniej zawodniczki najważniejsze są teraz przygotowania do wrześniowych mistrzostw świata organizowanych przez World Boxing w Liverpoolu (Polski Związek Bokserski niedawno wstąpił do nowej organizacji). To tam powalczy o kolejne medale, choć nie wiadomo, czy będą one wiązały się z jakimikolwiek nagrodami finansowymi.
Już w marcu wicemistrzyni olimpijska wystąpi w turnieju w Debreczynie, a następnie uda się na Puchar Świata (Brazylia). W maju zaprezentuje się na zawodach w Warszawie. Wszystkie te starty mają przygotować ją do kluczowej imprezy sezonu - mistrzostw świata w Liverpoolu, gdzie będzie miała okazję udowodnić, że srebro igrzysk w Paryżu to dopiero początek jej sukcesów.