Biało-czerwony Newark. Kolejna łatwa walka Artura Szpilki, Polacy na plus

Udana noc polskich pięściarzy w Newark. Bohaterem gali pozostaje oczywiście [tag=32854]Krzysztof Głowacki[/tag], a jak poradzili sobie inni? Artur Szpilka i spółka zanotowali kolejne zawodowe zwycięstwa.

Kamil Łaszczyk (21-0, 8 KO) nie miał większych problemów z rozpracowaniem Oscariusa Friasa (16-1, 6 KO) w Prudential Center w Newark, uzyskując przewagę od początku starcia. W trzeciej rundzie reprezentant Dominikany został ukarany ostrzeżeniem i odjęciem punktu za ciosy bite po gongu. W czwartej "Szczurek" potwierdził, że drzemie w nim spory, choć zbyt często uśpiony potencjał i po świetnym prawym prostym posłał Friasa na deski. Wydawało się, że Kamil mógł jeszcze podkręcić tempo w końcówce boju, by zapolować na rozstrzygnięcie przed czasem, ale tak się nie stało. Po ośmiu dość jednostronnych rundach sędziowie punktowali 80:70.
[ad=rectangle]
Kolejny występ pod skrzydłami szkoleniowca Ronniego Shieldsa zaliczył Artur Szpilka (20-1, 15 KO), boksując z ciekawie zapowiadającym się przed laty Yasmany Consuegrą (17-2, 14 KO). "Szpila" od początku był szybszy, balansował i wywierał presję. Doświadczony Kubańczyk czekał na możliwość kontrataku, ale w końcówce przyjął mocne sierpowe na głowę, dodatkowo sugerując uraz kolana. "Rekin" w drugiej rundzie potrafił wypalić celnym prawym, ale wciąż uskarżał się na kontuzję. Na chwilę przed gongiem był jeszcze liczony, by w przerwie podczas konsultacji z lekarzem poddać się.

Przed łatwym zadaniem stanął zaś Maciej Sulęcki (21-0, 6 KO), który na swojej drodze napotkał zupełnie nieprzygotowanego Jose Miguela Rodrigueza Berrio (21-9, 13 KO), którego możemy określić mianem pięściarskiego "kelnera". Kolumbijczyk wyszedł do ringu wyłącznie po wypłatę, dlatego wynik był tylko formalnością. Pierwsze mocniejsze akcenty "Stricza" spowodowały liczenie parodysty, który co prawda wstał z desek, ale nie wyraził chęci dalszej walki.

Głównym wydarzeniem wieczoru była potyczka Steve'a Cunninghama (28-7-1, 13 KO) z Antonio Tarver (31-6-1, 22 KO). Dwaj weterani wagi ciężkiej rywalizowali w dość ślamazarnym tonie, "USS" bazował na lewym prostym i nieco większej aktywności, z kolei "Magic Man" polował na kontry. Większą wymowę miały ciosy Tarvera, po których kilkukrotnie zachwiał się były przeciwnik Tomasza Adamka i Krzysztofa Włodarczyka. Po dwunastu trudnych do punktowania rundach sędziowie orzekli remis (115:114 Cunningham, 115:113 Tarver i 114:114).

Źródło artykułu: