Znakomita walka Dariusza Sęka w Niemczech, Polak przegrał z sędziami

Dariusz Sęk pojechał do jaskini lwa i w Monachium stoczył znakomitą walkę z Robinem Krasniqim. Niestety Polak po dwunastu rundach przegrał jednogłośnie na punkty, choć werdykt mógł być inny.

W tym artykule dowiesz się o:

Potyczka rozpoczęła się bez wstępnego badania, faworyzowany Niemiec ruszył ostro do ataku, a leworęczny Sęk boksował aktywnie prawym prostym. Krasniqi doskakiwał do podopiecznego Andrzeja Gmitruka szybkimi i zdecydowanymi atakami, a tarnowianin polował na lewy hak na korpus.

W czwartej rundzie gospodarz zaczął odczuwać trudy pojedynku toczonego w wysokim tempie, zaś Polak czuł się między linami ringu w Monachium coraz pewniej. W piątej odsłonie obserwowaliśmy kolejne dobre momenty Sęka, a wrażenie zrobił zwłaszcza sierpowy na głowę.

W szóstym starciu Sęk przyjął prawy podbródkowy, ale potem kapitalnie odpowiedział prawym sierpowym. Uderzenie "Fightera" podłączyło rywala do prądu, ale niestety zabrakło kończącej dobitki. Znakomita atmosfera w hali Ballhaus Forum niosła Krasniqiego, ale Dariusz prezentował bohaterską postawę i dalej toczył twardą konfrontację, zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziami.
[ad=rectangle]
W dziewiątej rundzie Sęk doznał rozcięcia prawego łuku brwiowego po zderzeniu głowami, przez kilkanaście sekund nie mógł się uporać z drażliwą kontuzją. Urodzony w Kosowie Niemiec opierał ofensywne poczynania na ciosach podbródkowych, ale nasz reprezentant wcale nie był gorszy. Sęk emanował potężną energią do samego końca, nawet w dwunastej odsłonie śmiało szedł do przodu i pokazywał, że chce się bić do samego końca.

Elektryzujące dwunastorundowe widowisko zakończyło się sędziowskim werdyktem. Na przestrzeni całego boju polski pretendent zaprezentował lepszą dyspozycję, ale innego zdania byli arbitrzy, punktując 115:113, 116:112 i 116:112 dla Krasniqiego, który zachował mistrzowskie tytuły WBO International i WBA Continental w wadze półciężkiej.

Źródło artykułu: