Walka odbywała się w Liverpoolu, a jej stawką był mistrzowski pas. Po zakończeniu pierwszej rundy TJ Doheny trzymał głowę rywala w uścisku, co doprowadziło go do nerwowej reakcji.
Nick Ball zirytowany tą sytuacją postanowił wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę. Kopnął swojego przeciwnika kolanem w udo, co spowodowało jego upadek. Bokser otrzymał tylko ostrzeżenie od prowadzącego zawody arbitra.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Joanna Jędrzejczyk przebywa za granicą. Bawi się w najlepsze
Brytyjczyk ostatecznie odniósł zwycięstwo, ponieważ Irlandczyk nie wyszedł do 11. rundy tego pojedynku. Ball może pochwalić się imponującym bilansem walk (22-0-1, 13 KO).
- Nie spieszyłem się i robiłem to, nad czym pracowałem na siłowni. Potrafię boksować i pokazałem to. Czułem, że (Doheny) zaczyna się męczyć tempem, które narzucałem - mówił po walce zwycięzca.
Walka nie była dla Balla wielkim wyzwaniem, ale kolejna może być dużo trudniejsza. Jego promotor chce, aby bokser zmierzył się w niej z 31-letnim niekwestionowanym mistrzem świata wagi junior piórkowej Naoyą Inoue (29-0, 26 KO). Taką informację przekazało ESPN.