Wadim Konszewicz, młody polski bokser i reprezentant kraju, zaginął w niedzielę 2 lutego po zakończeniu zgrupowania kadry narodowej w Zakopanem. Czterokrotny mistrz Polski juniorów miał wsiąść do pociągu jadącego z Krakowa i dotrzeć do Słupska, jednak ślad po nim zaginął.
Od tego momentu jego bliscy nie otrzymali żadnych wiadomości, a telefon 19-latka pozostaje wyłączony. W środę pojawiły się najnowsze ustalenia w tej sprawie.
- Policjanci ustalili, że w jednym z ostatnich kontaktów z rodziną mężczyzna uskarżał się na złe samopoczucie - poinformował oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Słupsku sierżant sztabowy Amadeusz Galus w rozmowie z eurosport.pl. Dodatkowo ustalono, że Konszewicz po raz ostatni był widziany w niedzielę około godziny 16:00 w Lęborku, w drodze na dworzec PKP.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
"Pan Wadim dnia 2.02.2025 wracał z obozu bokserskiego z Zakopanego przez Kraków do Słupska, zostając w kontakcie z rodziną do 18.00, po tej godzinie kontakt się urwał" - informuje profil "Zaginieni przed laty".
19-latek miał wsiąść do pociągu do Szczecina lub Gdyni, który odjeżdżał z Lęborka o godzinie 18:18. W dalszym ciągu nie ma z nim jednak żadnego kontaktu. Policja prosi o dalszą pomoc w poszukiwaniach, podkreślając, że bokser może znajdować się w stanie zagrożenia życia. Prowadzona jest też akcja w mediach społecznościowych.
Wcześniejsze doniesienia mówiły o tym, że problemy z samopoczuciem Konszewicza wynikały z urazu głowy, którego miał doznać podczas zgrupowania. Trener kadry Grzegorz Proksa zdementował jednak te informacje, ale przyznał, że 19-latek miał "trudną sytuację prywatną", o czym powiedział mu w zaufaniu (więcej TUTAJ).