W ostatnich latach to właśnie Łukasz Różański (15-1, 14 KO) był pięściarzem, który najlepiej prezentował się na zawodowych ringach. Wygrywał zarówno głośne polskie pojedynki, m.in. z Izu Ugonohem, Albertem Sosnowskim czy Arturem Szpilką, a później sięgnął po mistrzostwo świata dzięki efektownej wygranej z faworyzowanym Alenem Babiciem.
Granicą możliwości rzeszowianina okazał się jednak Lawrencem Okoliem, z którym zmierzył się w obronie pasa mistrzowskiego kategorii bridger. Brytyjczyk szybko rozbił Polaka, odbierając mu marzenia o dominacji w tej kategorii wagowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wystarczyło jedno zdjęcie. Polska gwiazda rozgrzała do czerwoności
Po walce Różański ogłaszał, że nie zamierza kończyć kariery, lecz chce skupić się na zdrowiu. Tak też zrobił - w ostatnim czasie przeszedł niezbędne zabiegi. Dodatkowo stwierdził, że dla własnego dobra nie będzie już zrzucał kilogramów, aby zmieścić się w limicie kategorii bridger.
Najwięcej szczegółów dotyczących powrotu zdradził jednak w ostatnim wpisie w mediach społecznościowych. Zapowiedział, że jeszcze w pierwszej części roku chce stoczyć dwa pojedynki.
"Otrzymuję od Was mnóstwo pytań o mój powrót na ring. Mogę już zdradzić, że plany są w toku! W pierwszym kwartale roku planuję powrót – celuję w luty lub marzec. A jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, kolejne wyzwanie czeka mnie już w czerwcu!" - napisał Łukasz Różański na Instagramie.
Na ten moment nie wiadomo, kto mógłby być rywalem Łukasza Różańskiego. Można spodziewać się, że po przerwie spowodowanej leczeniem kontuzji zmierzy się z łatwiejszym przeciwnikiem. Jednak w Polsce nie brakuje możliwości na ciekawe starcia. W ostatnim czasie dużo mówi się o Andrzeju Fonfarze, Damianie Knybie czy Kacprze Meynie - walka z każdym z nich z pewnością wzbudziłaby spore zainteresowanie wśród polskich fanów.