W niebieskim narożniku mierzący 206 cm wzrostu pretendent do tytułu mistrzowskiego WBC w wadze ciężkiej. Pięściarz, który w 2015 roku zszokował cały świat, pokonując Władimira Kliczkę. Niepokonany na zawodowym ringu - Tyson Fury (27-0, 19 KO)!
W czerwonym narożniku mierzący 201 cm wzrostu mistrz WBC w królewskiej dywizji. Obok Anthony'ego Joshuy uznawany za najlepszego pięściarza w tej wadze na całym świecie. Swoimi nokautami budzi postrach wśród innych. Niepokonany na zawodowym ringu - Deontay Wilder (40-0, 39 KO)!
Mógł mieć wszystko, ale wolał walczyć sam ze sobą
Fury walczył od samego początku swojego życia. Na świat przyszedł w szóstym miesiącu ciąży swojej matki. Ważył wtedy zaledwie pół kilograma. Dzieciństwo spędził z rodziną cyganów, którzy przemieszczali się z miejsca na miejsce. Później wielokrotnie powtarzał, że to dzięki swoim korzeniom odczuwa ogromną wolę zwycięstwa.
28 listopada 2015 roku Tyson Fury dokonał czegoś niemożliwego. Zadał czwartą porażkę Władimirowi Kliczce w jego karierze i pierwszą przegraną od ponad 11 lat. Zwycięstwo z legendą pięściarstwa mogło wynieść Brytyjczyka na sportowy Mount Everest, jednak wydarzenia po historycznej walce obróciły obraz Fury'ego o 180 stopni.
Nieco ponad pół roku po walce z Kliczką, brytyjska organizacja antydopingowa oskarżyła Tysona Fury'ego o stosowanie nielegalnych środków. Kilka tygodni później pojawiły się informacje o stosowaniu kokainy przez Brytyjczyka. Fury jasno przyznał jednak, że wszystko to przez problemy ze zdrowiem: - Gdybym miał heroinę, to też bym ją wziął. Dlaczego miałbym tego nie robić? To moje życie, prawda? Mogę z nim robić, co chcę. Dlaczego nie mogę teraz brać? Nie trenowałem od kilku miesięcy, mam depresję i nie chcę dłużej żyć - powiedział w październiku 2016 roku w rozmowie z "Rolling Stone".
Teraz jednak "Król Cyganów" powraca i z pewnością zrobi wszystko, żeby zamknąć pewien rozdział za sobą, a jednocześnie ponownie zszokować cały świat boksu. Świat boksu, który przez wszystkie wybryki wciąż mu nie ufa. Na Fury'ego czeka jednak gość, który od lat sieje postrach na zawodowych ringach.
50 twarzy Wildera
- Modlę się za Tysona Fury'ego. Mam nadzieję, że przetrwa trudne chwile, które teraz przeżywa. Oby wyzdrowiał, zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym, i wrócił do wagi ciężkiej. Niech Bóg błogosławi Tysona i pomoże mu wrócić do rodziny - mówił w październiku 2016 roku Deontay Wilder. Wtedy jeszcze nie mówiło się o starciu tej dwójki pięściarzy.
"The Bronze Bomber" w wieku 19 lat był obiecującym zawodnikiem futbolu amerykańskiego, jednak postanowił rzucić studia i rozpocząć pracę. Wszystko przez chorobę córki, która cierpi na rozszczep kręgosłupa. Leczenie Naieyi było kosztowne, dlatego Wilder robił wszystko, aby zebrać fundusze potrzebne na liczne operacje. Gdy córka miała rok, Amerykanin dał jej obietnicę - w przyszłości zostanie mistrzem świata. Słowo dane chorej córeczce wiele znaczyło dla Wildera, który jasno stwierdził, że nie byłby w stanie spojrzeć w lustro, gdyby tego nie dokonał.
Mistrzostwo świata WBC w wadze ciężkiej "The Bronze Bomber" zdobył 17 stycznia 2015 roku. Po dwunastu rundach Wilder pokonał na punkty Bermane'a Stivernego. Było to najdłuższe starcie w karierze Amerykanina, którzy pozostałe 39 pojedynków kończył przed czasem. Po udanym zdobyciu pasa, Wilder kontynuował świetną serię, odprawiając przed czasem takich pięściarzy, jak Eric Molina, Artur Szpilka, Chris Arreola, Gerald Washington czy Luis Ortiz.
Wilder pokazał jednak, że potrafi zmienić oblicze i skierować mocne słowa w stronę swoich rywali: - Chcę mieć pewność, że Breazeale przyprowadzi swojego syna na scenę, żeby mógł spojrzeć w oczy człowiekowi, który zrobi z jego tatusia kalekę - grzmiał w sierpniu "The Bronze Bomber", którego potencjalnym rywalem miał być Dominic Breazeale. To jednak nie koniec mocnych słów Amerykanina.
- Kiedy mój umysł przechodzi metamorfozę, jest to naprawdę straszne. To źródło mocy sprawia, że nie mam kontroli nad sobą i mam świadomość, że mogę kogoś zabić. Ludzie mają problem z tym, bo wiedza, że dysponuję wystarczającą siłą, aby tak się stało. Kiedy to uczucie do mnie przychodzi, nie wiem tak naprawdę, jaką siłą dysponuję, ciężko to wytłumaczyć - stwierdził w listopadzie Wilder.
Gdy pytania schodzą jednak na temat dotyczący dzieci Amerykanina, ten automatycznie zmienia swoje podejście do całego świata: - Czasami czuję się jak matka. Całuję moje dzieci sześć lub siedem razy dziennie. Kocham je. Chciałbym, aby ludzie częściej widywali mnie od tej strony. Mój świat jest niesamowity - stwierdził.
Na szali więcej, niż pas WBC
Dla Wildera będzie to coś więcej niż kolejna obrona tytułu mistrzowskiego World Boxing Council w kategorii ciężkiej. Amerykanin skrzyżuje rękawice z zawodnikiem, który pokonał legendarnego Władimira Kliczkę. Na horyzoncie po raz kolejny pojawia się walka z Anthonym Joshuą, bo z pewnością Deontay Wilder nie chce być w rankingach "tym drugim", tylko zrobi wszystko, aby z pełną odpowiedzialnością nazwać się najlepszym ciężkim na całym świecie.
Fury wyjdzie natomiast do ringu z ogromną chęcią wymazania tego, co działo się pomiędzy walką z Kliczką a starciem z Wilderem. Brytyjczyk nie chce być zapamiętany jako ten, który wpadł na testach antydopingowych, stracił wszystkie tytuły mistrzowskie, a z depresją radził sobie za pomocą kokainy. Potencjalna wygrana może otworzyć Fury'emu drzwi, które zobaczy tylko garstka pięściarzy w swojej karierze. Największym problemem może być jednak walka z samym sobą i to, czy będzie potrafił skorzystać z tego, aby ponownie wspiąć się na sportowy Mount Everest.
Jedno jest niemal pewne - 1 grudnia jeden z pięściarzy opuści ring z pierwszą zawodową porażką. Chyba że sędziowie zadecydują o remisie. Wygrany wciąż będzie jednak "tylko" numerem dwa na świecie, zaraz za Anthonym Joshuą, który tylko czeka na kolejne wyzwania na wypełnionym po brzegi stadionie Wembley w Londynie.
ZOBACZ WIDEO: Dariusz Michalczewski: Artur Szpilka nie stanie już do walki o pas MŚ. Jego kariera jest zakończona