32-letni Deontay Wilder swoją ostatnią walkę stoczył w listopadzie. Wtedy Amerykanin bez żadnego kłopotu odprawił z kwitkiem starszego o siedem lat Bermane'a Stiverne'a.
Jego kolejnym przeciwnikiem będzie Kubańczyk Luis Ortiz. To niebezpieczny rywal, ale bokser zapowiada, że odniesie 40. wygraną na zawodowym ringu. Będzie to dla niego siódma obrona pasa World Boxing Council.
- Jestem artystą, jeśli chodzi o nokauty i tak samo potraktuję Ortiza. Nie mam wątpliwości, że jego również pokonam. Przecież specjalizuję się w nokautowaniu innych - cytuje wypowiedź Wildera portal "bokser.org". Pięściarz nie ukrywa, że snuje już plany na pojedynek ze zwycięzcą walki Joseph Parker - Anthony Joshua (to starcie odbędzie się cztery tygodnie później).
- To, co stanie się w marcu, będzie świetną promocją mojej późniejszej walki ze zwycięzcą starcia Joshuy z Parkerem. Na koniec jeden z nas będzie miał wszystkie cztery pasy. To taki mini turniej i najlepszy z nas pozbiera wszystkie tytuły. Jestem przekonany, że to właśnie ja wygram i zunifikuję całą wagę ciężką - podkreśla.
Walka Wildera z Ortizem odbędzie się 3 marca na Brooklynie. Ciekawostką jest fakt, że pierwotnie pojedynek między nimi miał zostać zorganizowany 4 listopada 2017 roku, ale... nie doszło do niego z powodu wpadki dopingowej Kubańczyka.
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #16 (newsy): Materla - Askham na KSW w Łodzi!
[color=#000000]
[/color]