Krzysztof "Diablo" Włodarczyk przegrał przez KO w trzeciej rundzie z Muratem Gassijewem na gali boksu w Newark. Mistrz IBF wagi junior ciężkiej od początku walki zdominował Polaka i nie dał mu żadnych szans na wygraną w ćwierćfinale turnieju World Boxing Super Series (WBSS).
Zdaniem Włodarczyka, nokaut był wynikiem nieuwagi. - Spodziewaliśmy się tego po Gassijewie i ćwiczyliśmy to wielokrotnie podczas przygotowań, że on ruszy na mnie. Schowałem się przed jego lewym sierpowym na szczękę i otrzymałem cios na wątrobę. Upadłem i nie mogłem złapać oddechu. Chwila nieuwagi i było po wszystkim - mówił w ringu w Newark 36-letni bokser z Warszawy.
"Diablo" podkreślił, że 24-letni Rosjanin niczym go nie zaskoczył. Plan polskiego pięściarza na ten pojedynek zakładał przeczekanie ataków rywala w pierwszych rundach i poszukanie szansy na zwycięstwo w drugiej fazie walki. - Mój plan na walkę? To, co w sparingach przerabiałem. Te pierwsze rundy takie nijakie, a potem od tej szóstej rundy dopiero zaczynałem "pedałować". Coraz szybciej i szybciej. To właśnie miał być mój boks - przyznał Włodarczyk.
36-latek podziękował polskim kibicom, którzy przybyli do hali, żeby go dopingować. - Byłem dumny, że jestem Polakiem. To fajne uczucie, kiedy się widzi rodaków wokół siebie - dodał.
Zapytany przez dziennikarzy o plany na przyszłość, Włodarczyk zapowiedział powrót na salę treningową i pracę nad uodparnianiem się na ciosy. Przeprosił też za porażkę z Gassijewem. - Dziękuję, przepraszam. Siebie chyba najbardziej powinienem przeprosić za to, że trochę dałem ciała. Moment nieuwagi, no i się stało. To nie jest koniec świata. To jest sport i życie toczy się dalej - zakończył "Diablo".
ZOBACZ WIDEO Boks miłością Szymona Majewskiego. "Jak będę miał sześćdziesiątkę, to będę gotowy na walkę"