Gale freak fightowe w Polsce w ostatnich latach cieszą się ogromną popularnością. Osoby biorące udział w pojedynkach podczas Fame MMA mogą zarobić fortunę. Organizacja stawia nie tylko na celebrytów, ale także i sportowców. Udział w wydarzeniach brał m.in. Tomasz Adamek.
Podczas sierpniowej gali Fame MMA na PGE Narodowym rywalizować miał także Krzysztof Włodarczyk. Miał tam walczyć z Jarosławem Jarząbkowskim, ale ostatecznie pojedynek nie doszedł do skutku.
Włodarczyk w związku odwołaną walką w Fame MMA żałuje tylko jednego.
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
- Miałem propozycję, ale nie doszło do mojego występu, pomińmy szczegóły. Choć trochę żałuję, bo mój przeciwnik, Jarek, był dobrym przeciwnikiem, szanuję go. I oczywiście żałuję, że sprzed nosa mi przeszły dobre pieniądze - powiedział.
"Diablo" ma negatywny stosunek do freak fightów. - Brak szacunku człowieka do człowieka i ubliżanie sobie nawzajem. To mi nie pasuje, to nie mój świat. W boksie jesteśmy pełni szacunku do siebie nawzajem, pomimo zaciętej walki w ringu człowiek ma respekt do przeciwnika. Więc tego rodzaju rozrywki nie uważam za sport. Ale wszystko mija, dlatego i to pewnie za jakiś czas minie. Moda się skończy i przyjedzie coś nowego. Boks od wieków utrzymuje swoją prestiżową pozycję w świecie sportu - dodał.
Stwierdził także, że podczas spotkań w szkołach zauważa zmianę w młodzieży, która "odnajduje prawdziwe wartości w jakościowym sporcie".