Promotor wściekł się po słowach Głowackiego. Postraszył sądem

WP SportoweFakty / Anna Szałaj / Na zdjęciu: Andrzej Wasilewski
WP SportoweFakty / Anna Szałaj / Na zdjęciu: Andrzej Wasilewski

W organizmie Krzysztofa Głowackiego wykryto boldenon i zdyskwalifikowano go na cztery lata. Polak uważa, że został wrobiony w tę sytuację. W wywiadzie dla TVP Sport zaatakował swojego byłego promotora Andrzeja Wasilewskiego. Ten zareagował.

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatnich dniach głośno jest o Krzysztofie Głowackim. W organizmie byłego mistrza świata wykryto boldenon, substancję, która jest środkiem dopingującym zakazanym przez Światową Agencję Antydopingową (WADA). Polak został zdyskwalifikowany na cztery lata, a okres zawieszenia mija 5 kwietnia 2027 roku.

Głowacki zapewnia, że nigdy nie brał zakazanych środków. Sugeruje, że został wrobiony w tę sytuację. W wywiadzie dla TVP Sport Głowacki ujawnił, że sprawa wyszła na jaw kilkanaście dni po tym, jak otrzymał propozycję walki w Kanadzie z Ryanem Rozickim. Wtedy Głowacki był już wolnym zawodnikiem. Nie miał kontraktu z grupą KnocOut Promotions.

- Promotor z Kanady powiedział, że mimo to, chce tej walki, zrobimy pojedynek rankingowy na 10 rund, bez pasa w stawce. 29 marca dostałem kontrakt, 6 kwietnia wyszedł niby doping. Mi tu coś nie gra. Ktoś bardzo chciał, bym nie boksował... - powiedział Głowacki.

ZOBACZ WIDEO: Padło pytanie o kasę. Szef KSW odpowiada wprost

Na te słowa zareagował były już promotor Głowackiego, Andrzej Wasilewski. Potraktował je jako personalny atak. Podczas programu "Ring TVP Sport" wyciągnął telefon, przekazał go prowadzącemu magazyn Piotrowi Jagielle, a ten odczytał treść wiadomości.

- Oczywiście nie zgodziłem się na walkę z Rozickim, bo czekam na kontrakt od KSW i zobaczę, co oni proponują - przeczytał Jagiełło.

Wasilewski nie ukrywał zdenerwowania i zaapelował do zawodników, którzy z nim współpracują lub współpracowali.

- Panowie pięściarze, zanim będziecie takie nieprawdopodobne głupoty mówić, rzucając brzydkie kalumnie, to sprawdźcie własne telefony. To historia naszej korespondencji. (...) jak z kimś pracuję biznesowo przez "naście" lat, to przynajmniej medialnie staram się nie robić z niego kogoś złego. Po prostu nie rozmawiam, jeśli mam coś złego do powiedzenia. Myślę, że nasi pięściarze też powinni przyjąć tę zasadę - powiedział Wasilewski.

- Teraz patrząc w kamerę deklaruję: następnym razem, jak usłyszę takie insynuacje, to pójdę do sądu. Będę żądał pieniędzy. Nie dla siebie, a na jakiś szczytny cel - dodał.

Czytaj także:
Kolejny były reprezentant może walczyć na Clout MMA! "Ma 3 opcje"
Niepokój w świecie MMA. Gwiazdor poważnie chory?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty