Startujący w najlżejszej kategorii wagowej Jagodziński (49 kg) i jego filipiński oponent w pierwszych pojedynkach katarskiego czempionatu sprawili duże niespodzianki. Podopieczny Zbigniewa Rauby w eliminacjach pokonał brązowego medalistę mistrzostw Europy, Bułgara Tinko Banabakowa. Z kolei Ladon zaskoczył wszystkich, odprawiając rozstawionego z numerem jeden Joselito Velasqueza Altamirano. Meksykanin był murowanym faworytem do awansu.
Wsparcie "Pac Mana"
Gościem specjalnym przygotowanych z wielką pompą mistrzostw jest czempion ringów zawodowych, król ośmiu kategorii wagowych Manny Pacquiao. "Pac Man" z wielkim zainteresowaniem śledził poczynania młodszego krajana, przeżywając spore emocje podczas ringowej wojny Ladona z Altamirano. W chwilę po ogłoszeniu werdyktu legendarny pięściarz poszedł osobiście pogratulować zwycięzcy, wróżąc mu olbrzymie sukcesy podczas tego turnieju, jak i w dalszej sportowej przyszłości. Ladon był podekscytowany niespodziewanym spotkaniem, przyznając, że Pacquiao natchnął go do wspięcia się na wyżyny. Przy takim wsparciu można góry przenosić...
- Podczas konfrontacji z Meksykaninem błyszczałem. W głębi serca czułem wsparcie naszego wielkiego mistrza Manny'ego Pacquiao. Dziękuję Bogu za tę energię, jestem już o krok od medalu. Wciąż nie mogę w to uwierzyć! - mówił po sensacyjnym triumfie.
Jagodzińskiego skreślać nie można
W potencjał i talent Jagodzińskiego od dłuższego czasu głęboko wierzy trener kadry narodowej Zbigniew Raubo. Po pokonaniu Banabakowa zapytałem szkoleniowca, czy ta niespodzianka jeszcze bardziej napędzi "Jagodę", który na koncie ma występ występy w elitarnej lidze World Series of Boxing.
- Dlaczego to niespodzianka? Przecież od początku mówiłem, że Dawid walczący w swoim stylu może pokonać każdego. Jeżeli w sobotę będzie słuchał się narożnika, boksował ciosami prostymi i realizował założenia taktyczne, to o wynik jestem spokojny - zapowiada Raubo.
Ostatni medal globalnego czempionatu dla reprezentacji Polski przypada na 2003 rok, gdy w Bangkoku po brąz sięgnął Aleksy Kuziemski. Czy uda się przełamać impas?
- Po potyczce z Banabakowem wiara w siebie poszła w górę. Widzę, że ciężka praca zaczyna popłacać. W sobotę na pewno się nie cofnę, jeżeli Ladon będzie chciał się bić, to kibice zobaczą ringową wojnę - dodał Jagodziński.
#dziejesiewsporcie: gol z połowy boiska