"Władze Tajwanu próbują cenzurować komentarze, które zamieściliśmy na temat Lin Yu Ting po skandalu olimpijskim w boksie. Biuro ambasadora Tajwanu, Vincenta Yao, skontaktowało się z nami we wtorek, aby wyrazić 'bardzo poważne zaniepokojenie' tym, że postanowiliśmy 'werbalnie zaatakować biologiczną kobietę' i poprosić o 'zakończenie aktu szerzenia dezinformacji i szkodliwych komentarzy'" - napisał na swojej stronie internetowej serwis fairplayforwomen.com.
Powodem interwencji był artykuł pt. "MKOl zawiódł kobiety", w którym znalazła się fraza, że "mistrzyniami olimpijskimi w kobiecym turnieju zostali mężczyźni". W artykule Lin Yu-Ting została nazwana "XY", co odnosi się do męskich chromosomów. "Męska siła ponownie niszczy kobiecy boks".
"Piszę, aby wyrazić nasze najgłębsze zaniepokojenie niedawnym oświadczeniem organizacji Fair Play for Women opublikowanym w mediach społecznościowych na temat kwestii płci tajwańskiej pięściarki Lin Yu Ting, która właśnie zdobyła złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich 2024. W odpowiedzi na fałszywe komentarze organizacji Fair Play for Women chcielibyśmy wyjaśnić, że kwalifikowalność Lin Yu Ting do udziału w kobiecym boksie na igrzyskach olimpijskich została jednoznacznie potwierdzona przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl)" - napisano w liście przesłanym do redakcji.
ZOBACZ WIDEO: Nowa bohaterka Polaków. Taka była od najmłodszych lat
"Jest godne głębokiego ubolewania, że Fair Play for Women, organizacja mająca na celu promowanie praw kobiet, zdecydowała się na werbalny atak na biologiczną kobietę w oparciu, o bezpodstawne oskarżenia, dezinformację i jej wygląd. Takie działanie jedynie zagrozi solidarności kobiet i podważy prawdziwego ducha feminizmu" - kontynuowali swój list przedstawiciele Tajwanu.
"W związku z tym apelujemy do Państwa o wycofanie z mediów społecznościowych niestosownych postów, takich jak X, odnoszących się do Lin Yu Ting, a także o zaprzestanie rozpowszechniania dezinformacji i szkodliwych komentarzy" - podsumowało swój apel Biuro Przedstawicielskie Tajwanu w Wielkiej Brytanii.
Serwis zwrócił się o pomoc w tej sprawie do ministra spraw zagranicznych Davida Lammy'ego. Brytyjski polityk uznał za całkowicie niewłaściwe, aby rząd zagraniczny próbował uciszyć i zastraszać brytyjską grupę społeczeństwa obywatelskiego za podnoszenie uzasadnionych obaw, szczególnie gdy twierdzenia tego rządu opierają się na dezinformacji i propagandzie, a nie na faktach.
"To skandaliczne, że Tajwańczycy próbują teraz wywierać presję na brytyjską grupę walczącą o prawa kobiet, która podnosi prawdziwe obawy dotyczące bezpieczeństwa i dobrego samopoczucia sportsmenek" - stwierdził David Lammy.
Dziennikarka, do której skierowano pismo, odmówiła usunięcia budzących kontrowersje komentarzy. Jak przyznała, w odpowiedzi na list przedstawicieli Tajwanu poprosiła o przekazanie dokumentacji, potwierdzającej obecność w organizmie zawodniczki chromosomów żeńskich XX. Nie otrzymała jednak satysfakcjonującej odpowiedzi. W tej sytuacji Nicole Williams podsumowała artykuł dotyczący tajwańskiej interwencji, po raz kolejny powtarzając "Lin jest mężczyzną i nie powinien zostać dopuszczony do ringu, aby walczyć z pięściarkami. To były niesprawiedliwe i bardzo niebezpieczne walki. Podtrzymujemy tę prawdę".
Występ Lin Yu-Ting na igrzyskach olimpijskich w Paryżu wzbudził wiele kontrowersji z uwagi na dyskwalifikację zawodniczki, jaka miała miejsce w 2023 roku na mistrzostwach świata. Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu (IBA), które przeprowadziło badanie płci, podjęło decyzję o jej wykluczeniu z uwagi na stwierdzone w krwi kariotypy męskie i żeńskie.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski wielokrotnie potępiał rosnącą krytykę pod adresem Lin Yu-Ting. W obronie pięściarki wypowiadał się m.in. prezydent kraju. W mediach pojawiła się nawet informacja, że zawodniczka może cierpieć na zaburzenia różnicowania płci jak DSD, zespół Morrisona czy inne choroby.
Czytaj także:
Musi zwrócić medal wywalczony w Paryżu. Zabrała głos