Kto winny słabego występu norweskich biegaczek na 10 km? Trwa "polowanie na czarownice"

Klęska podopiecznych Egila Kristiansena w biegu na 10 kilometrów wywołała w norweskich mediach prawdziwą burzę. Dziennikarze nie przyjęli do wiadomości tłumaczenia, że karty rozdawała w Falun pogoda. Prasa nie pozostawiła suchej nitki na sztabie kadry, serwismenach i włodarzach federacji. - Szwedzka kadra ma w Falun własnego meteorologa, który na bieżąco informuje sztab o warunkach atmosferycznych. Gdyby Norwegia miała kogoś takiego, być może udałoby się uniknąć problemów ze smarami - grzmiała telewizja NRK. Dziennik "Verdens Gang" winą za porażkę Marit Bjoergen i jej koleżanek obarczył serwismenów. Dziennikarze zastanawiają się, jak to możliwe, że sztab Amerykanek, mając do dyspozycji trzy niewielkie kontenery i kilkanaście rodzajów smarów, był w stanie przygotować sprzęt lepiej od Norwegów, których autokar serwisowy wart jest niemal tyle, ile wynosi roczny budżet kadry biegaczek z USA. Same zawodniczki tonują jednak nastroje i apelują, by nie szukać winnych wśród sztabu kadry. - Wydaje mi się, że jestem trochę lepsza, niż wskazuje to moje 27. miejsce. Przez dwa dni raczej nie zgubiłam formy - skomentowała Therese Johaug. Najbliższą okazję do rehabilitacji Norweżki będą miały już w czwartek, w sztafecie 4x5 kilometrów.

Komentarze (0)