U progu sezonu Frida Karlsson zasygnalizowała, że jest w wysokiej formie. Szwedzka zawodniczka w biegu na 10 kilometrów techniką klasyczną nie dała żadnych szans faworyzowanej Therese Johaug. Na mecie miała nad utytułowaną rywalką blisko 14 sekund przewagi.
W Ruce panowała temperatura powietrza wynosząca -20 stopni i w trosce o zawodniczkę siedzącą w miejscu dla liderki ustawiono specjalny elektryczny aparat, w którego zadaniem było ogrzanie zawodniczki. W pewnym momencie doszło jednak do groźnej sytuacji.
Rozżarzone elementy grzewcze sprawiły, że nylonowe spodnie Karlsson... zajęły się ogniem. Odzież spłonęła, ale na szczęście zawodniczce nic się nie stało. Zdążyła zadbać o swoje bezpieczeństwo.
- Musiałam uciekać. To był wynik starcia mrozu z moim rozgrzanym ciałem - żartowała na mecie. - Takie sytuacje się nie zdarzają. Nie było dla mnie rezerwowych spodni, więc pożyczyłam je od jednej z trenerek, która uciekła, by nie zamarznąć - cytuje zawodniczkę dziennik "Aftonbladet".
Czytaj także:
Jeden z największych dramatów w skokach. Szaranowiczowi łamał się głos
Małysz o Żyle. "Zrobił to w szatni z 40 razy"
ZOBACZ WIDEO: Kto zostanie nowym prezesem PZN? "Kandydatem środowiska narciarskiego jest Adam Małysz"