25 sierpnia 2018 roku Los Angeles Dodgers pokonali San Diego Padres (5:4) w meczu ligi MLB. Teraz wyszło na jaw, że spotkanie skończyło się tragicznie dla jednego z kibiców drużyny gospodarzy.
79-letnia Linda Goldbloom wybrała się na spotkanie wraz ze swoim mężem Erwinem. Tak świętowali jej niedawne urodziny oraz 59. rocznicę ślubu. Niestety, wyjście na mecz skończyło się tragicznie.
W trakcie gry piłka uderzona przez Franmila Reyesa trafiła w siedzącą na trybunach kobietę.
Natychmiast Amerykanka doznała zawrotów głowy, miała też wymiotować. Szybko została przewieziona do szpitala. Nie odzyskała już jednak przytomności. Mimo zajęcia się nią przez lekarzy, po czterech dniach kobieta zmarła.
Jak czytamy w raporcie koronera, śmierć nastąpiła wskutek krwotoku śródczaszkowego spowodowanego uderzeniem tępym narzędziem.
Teraz sprawa wyszła na jaw, a rodzina Lindy Goldbloom oskarża organizatorów meczu o niedopełnienie zasad bezpieczeństwa. Otóż zdaniem jej córki siatka ochronna wisiała zbyt nisko.
- Gdyby była zawieszona zgodnie z przepisami, moja mama dzisiaj by żyła - przekonuje córka zmarłej, Jana Brody. Rodzina nie chce komentować tego, czy będzie domagała się odszkodowania od klubu z Los Angeles.
- Pani Goldbloom i jej mąż byli wielkimi fanami naszej drużyny i regularnie pojawiali się na meczach. Jesteśmy wstrząśnięci jej śmiercią i zasmuceni tragicznym wypadkiem. Sprawa zostanie załatawiona między klubem i rodziną. Nie będziemy już tego komentować - ogłosił klub z LA.
Rodzina zapowiada jednak, że nie chce, aby sytuacja się powtórzyła i inny kibic stracił życie. - Podnieście siatkę, a unikniecie kolejnej tragedii. Co w tym trudnego? - pyta Brody. Erwin Goldbloom dodaje:
- Liga MLB powinna bardziej zadbać o bezpieczeństwo obecnych na trybunach - ocenił mąż zmarłej.
Śmierć Lindy Goldbloom to pierwszy taki przypadek na meczu baseballa w USA od 1970 roku. Wówczas, w takich samych okolicznościach zmarł 14-letni Alan Fisch.