- Okazało się, że związek badmintona to jest najlepszy, jeden z najbogatszych związków w Polsce, w ostatnich latach, czyli najwięcej dotacji dostawał - powiedział obecny minister sportu i turystyki Sławomir Nitras w Kanale Sportowym.
Według informacji Wirtualnej Polski stworzono mechanizm. W ramach niego najpierw publiczne pieniądze zostały przeznaczone na rozwój badmintona, a następnie część tych pieniędzy zostało spożytkowane na potrzeby wydarzeń o charakterze politycznym.
- Nie ma tu żadnej tajemnicy, nam żaden polityk pieniędzy w teczce nie przyniósł. Pozyskujemy środki sami, a metoda zbierania finansów na turnieje badmintonowe jest prosta. Opiera się na trzech składowych: środki z ministerstwa sportu, z lokalnego samorządu i od sponsorów. I wszystkie pieniądze musimy sami wychodzić, sami wynegocjować. Nie ma nic za darmo. To ciężka praca całego zespołu PZBad - tłumaczył w rozmowie z WP SportoweFakty prezes związku Marek Krajewski (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Marcin Gortat zdradza, w jakim stanie zobaczył tatę. "Tak wygląda życie"
Tymczasem w piątek (19 kwietnia) pojawiła się informacja dotycząca finansowania Polskiego Związku Badmintona. Otóż Nitras postanowił działać w tej sprawie i domaga się zwrotu części pieniędzy.
"W związku z niewłaściwym wykorzystaniem środków przyznanych w zeszłym roku z FRKF Polskiemu Związkowi Badmintona oraz Fundacji Narodowy Badminton, Minister Sportu i Turystyki, Sławomir Nitras zadecydował o konieczności zwrotu ponad 1,4 miliona złotych przez ww. instytucje" - czytamy w komunikacie ministerstwa.
Sam minister sportu i turystyki odniósł się do swojej decyzji za pośrednictwem portalu X. "Środki z budżetu ministerstwa sportu służą upowszechnianiu i wspieranie sportu. Nie mogą być wykorzystywane w kampanii wyborczej polityków PiS. Dlatego pieniądze muszą być zwrócone do budżetu państwa" - podkreślił Nitras.