W przerwie świąteczno-noworocznej przypominamy najlepsze teksty 2018 roku. Artykuł Marka Bobakowskiego odbił się szerokim echem, wzbudził spore zainteresowanie w Polsce. Zapraszamy do lektury.
Pół roku temu (w kwietniu 2018) Lindsay Griffin zapowiedział w naszym serwisie większy materiał (raport) na temat zimowego wejścia Elisabeth Revol oraz Tomasza Mackiewicza na Nanga Parbat (tutaj więcej szczegółów >>). Artykuł miał rozwiać wszelkie wątpliwości, które narosły wokół tego tragicznego wydarzenia. I rozwiał. - Chwilę po zachodzie słońca 25 stycznia 2018 roku Mackiewicz (Polska) i Revol (Francja) osiągnęli szczyt Nanga Parbat (8125 m n.p.m.). To było drugie zimowe wejście na ten szczyt w historii - tak rozpoczyna się raport opublikowany w jednym z najbardziej prestiżowych periodyków na świecie, "American Alpine Journal".
Zespół pod kierownictwem Griffina, który w środowisku jest uznanym autorytetem, stwierdził jasno i wyraźnie, że duet wspinaczy osiągnął szczyt. Opisał - głównie na podstawie relacji Revol - drogę, którą poruszali się himalaiści. Okazuje się, że specjaliści uznali wejście francusko-polskiego duetu jako pierwsze przeprowadzone północno-zachodnią ścianą.
Ale nie to jest najbardziej zaskakujące. "Mackiewicz przed drogą powrotną ze szczytu zażył cztery tabletki deksametazonu i wydawało się, że to poprawiło na chwilę jego ciężki stan. Para zeszła na wysokość 7280 m n.p.m., ale w tym miejscu Polak był już całkowicie wyczerpany" - czytamy.
Deksametazon, czyli w gwarze wspinaczy "deks", to bardzo silny lek, który ma za zadanie zapobiec albo zniwelować skutki choroby wysokościowej. A Mackiewicz takie objawy miał. I to wyraźne. Stąd taka decyzja.
ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Wielicki: Zachowanie Denisa Urubko mnie zaskoczyło. Wszyscy mieli do niego pretensje
Z różnych przekazów - do tej pory - wiedzieliśmy, że Revol próbowała wstrzyknąć deksametazon Polakowi. Masha Gordon, przyjaciółka Revol, mówiła: "kiedy Eli wbijała igłę w nogę Tomka, ta złamała się, nie przebiła jego spodni. Podała mu więc tabletkę". Okazuje się, że tych tabletek było cztery. Tak twierdzi raport AAJ.
Dlaczego Revol zostawiła Mackiewicza w szczelinie na wysokości mniej więcej 7200-7300 m n.p.m.? Z artykułu Griffina dowiadujemy się, że w tym miejscu duet miał przed sobą niebezpieczny i długi trawers oraz nieznaczną wspinaczkę, aby dostać się do obozu, gdzie została część wyposażenia, leków, jedzenia. "Mackiewicz był całkowicie wyczerpany, miał obrzęk płuc, poważne odmrożenia i nie był w stanie już dalej się poruszać" - możemy przeczytać.
Dalej raport opisuje akcję ratowniczą, którą przeprowadzili: Denis Urubko, Adam Bielecki, Piotr Tomala oraz Jarosław Botor.
Przypomnijmy, że w lipcu 2018 grupa czeskich himalaistów najprawdopodobniej odnalazła miejsce, w którym Revol po raz ostatni widziała Mackiewicza. - Kilkanaście metrów od drogi, którą szliśmy, zauważyliśmy szczyt namiotu. Był prawie cały zasypany - powiedzieli w rozmowie z WP SportoweFakty (tutaj przeczytasz cały artykuł >>). - Można było tam skręcić i nawet lekko odkopać pokrywę śnieżną i próbować zajrzeć do środka. To dało się zrobić. Fizycznie nie byliśmy aż tak wyczerpani. Jednak proszę nas zrozumieć. Emocjonalnie to był cholernie trudny moment.
Ostatecznie Czesi nie zdecydowali się na odkopanie namiotu na wysokości 7330 m n.p.m.