Hilaree Nelson w poniedziałek dotarła na szczyt Mount Manaslu w Nepalu ze swoim partnerem Jimem Morrisonem. Tego samego dnia dwie osoby zginęły, a kilkanaście rannych spadło w lawinie na ten sam szczyt (więcej --> TUTAJ). Urzędnicy nie byli w stanie przeprowadzić operacji poszukiwawczych z powodu złej pogody.
BBC - powołując się na świadków - informuje, że 49-letnia Nelson poślizgnęła się i wpadła w szczelinę o długości 600 m w lodzie, zaledwie 15 minut po osiągnięciu szczytu.
Lokalny przewodnik, który pracował z parą, powiedział magazynowi "Outdoor", że inni wspinacze, którzy byli z nimi, donosili, że "jej ostrze ześlizgnęło się i tym samym spadła po drugiej stronie szczytu".
W e-mailu rzeczniczka firmy, która sponsoruje jej wyprawy przekazała, że "utrzymują kontakt z rodziną Hilaree i wspierają globalne działania poszukiwawcze i ratownicze w każdy możliwy sposób".
Morrison, partner Nelson, był w stanie bezpiecznie wrócić do obozu.
Nelson i Morrison są jednymi z najbardziej uznanych narciarzy i alpinistów na świecie. W 2018 roku jako pierwsi zjechali na nartach z Mount Lhotse w Nepalu, czwartego co do wysokości szczytu na świecie.
Jest także pierwszą kobietą, która wspięła się zarówno na Mount Everest, jak i Mount Lhotse w ciągu jednej doby.
Czytaj także:
Świetny mecz Szczęsnego. Jego żonę rozpierała duma
Tak Michniewicz skomentował grę polskiej drużyny. W wywiadzie padły ważne słow