W tym artykule dowiesz się o:
4. raz Bartosza Zmarzlika? Mistrz wróci na szczyt na krajowym podwórku?
Wygrywał listę klasyfikacyjną PGE Ekstraligi trzykrotnie w latach 2016-2018. Później minimalnie prześcignął go Leon Madsen, natomiast podczas ostatniej ligowej edycji Emil Sajfutdinow. Spośród aktywnych zawodników aktualny i przy tym podwójny indywidualny mistrz świata jest pod względem zwycięzcy klasyfikacji najlepszy, choć Nicki Pedersen (2007-2008, 2012) i Jarosław Hampel (2011, 2013, 2015) też trzy razy odczuwali taką właśnie satysfakcję.
Zmarzlik pod względem liczb w ostatnich kilku latach jest poza tym zdecydowanym numerem jeden. Jego dokonania na tle konkurencji doprawdy imponują. Od 2016 roku ma najwięcej: zdobytych punktów (1059), wygranych biegów (258), za każdym razem był też w TOP10 najlepszych zawodników ligi. Status mistrza globu sprawia dodatkowo, że to jemu można dawać największe szanse na triumf w klasyfikacji indywidualnej w nadchodzącym sezonie.
5. mistrzostwo z rzędu Fogo Unii Leszno?
Pomijając niejako COVID-19 i skupiając na aspektach czysto sportowych, to pytanie jest bodaj przedmiotem największych dyskusji przed startem sezonu. Zarówno wśród dziennikarzy, ekspertów, jak i kibiców. Leszczyński walec wjechał bowiem na tron w 2017 roku i od tamtej pory wygodnie się w nim rozsiadł. Ba, ani myśli o zejściu z niego. Zresztą, trzeba jasno przyznać, że także i teraz Byki są największym faworytem do zdobycia złotego medalu.
Unia najpierw wyrównała ostatnią podwójną serię (Unii Tarnów - 2004-2005), ostatnią potrójną (Sparty Wrocław - 1993-1995), aż w końcu ostatnią poczwórną (Stali Gorzów - 1975-1978). Przed nią szansa na utrzymanie się w pogoni za serią sześciu tytułów, która należy... do niej samej (1949-1954). Rekord dzierży ROW Rybnik z siedmioma kolejnymi koronami (1962-1968).
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Baron, Żyto, Buczkowski, Gajewski i Frątczak gośćmi Galewskiego!
10. sezon na ekstraligowych torach kilku znaczących postaci
W materiale będzie jeszcze mowa o dwóch podobnych, choć większych jubileuszach, ale na razie skupmy się na kilku zawodnikach przed którymi 10. rok jazdy w PGE Ekstralidze. Najgorętsze nazwiska w tej grupie to Piotr Pawlicki i Grigorij Łaguta. Polak, który debiutował w 2012 roku, w swoich dotychczasowych edycjach zdobył aż pięć złotych medali z Fogo Unią. Rosjanin (debiut w 2011, ale za to pauza z uwagi na zawieszenie w 2018) tego smaku nie zna.
Szymon Woźniak, Paweł Przedpełski i Tobiasz Musielak to pozostali jeźdźcy, którzy mają szansę na osiągnięcie dwucyfrowej liczby sezonów w najwyższej lidze w Polsce. Pierwsi dwaj dokonają tego w niedzielę, trzeci musi poczekać, a być może w tym roku się tego jeszcze nawet nie doczeka. Klub z Torunia na razie stawia na inne rozwiązania i Musielak pierwszy mecz spędzi poza torem. W tym przypadku w grę wchodzi wypożyczenie do niższej ligi.
20. sezon w elicie toruńskiego matadora
Zawodnikiem, który Tobiasza Musielaka pozbawia miejsca w składzie eWinner Apatora Toruń, jest Adrian Miedziński. Doświadczony żużlowiec z Grodu Kopernika przekonał do siebie trenera Tomasza Bajerskiego i to on rozpocznie PGE Ekstraligę w podstawowym składzie beniaminka. Dla 35-latka oznacza to rozpoczęcie 20. sezonu w najwyższej lidze. Debiutował w 2002 roku i od tamtej pory ściga się na ekstraligowych arenach nieprzerwanie.
Rok temu jeździł wprawdzie na pełen etat w Apatorze w eWinner 1. Lidze, ale w elicie był "gościem" w ROW-ie Rybnik. Wcześniej dwa lata spędził w drużynie z Częstochowy. Miedziński po raz ostatni w barwach Aniołów wśród najlepszych ścigał się tym samym w sezonie 2017. Po czterech latach znów więc w PGE Ekstralidze wystąpi w ekipie żółto-niebiesko-białych. Dotąd, w 16 sezonach na tym szczeblu, wystąpił w niej w 280 meczach i zdobył 1960 punktów.
CZYTAJ WIĘCEJ: Robert Lambert podpisał umowę z firmą Anlas
30. sezon rekordzisty wszech czasów z Zielonej Góry
WP SportoweFakty wspominają o tym od czasu do czasu, bo nie sposób nie doceniać jakże imponującego dorobku tego znakomitego żużlowca i tego, co osiągnie on w tym roku. Przed Piotrem Protasiewiczem sezon numer 30 w karierze i zarazem w najwyższej lidze w Polsce. Pierwszy mecz odjechał w roku 1992, kiedy na świecie nie było większości zawodników widniejących w kadrach drużyn tegorocznej PGE Ekstraligi. 46-latek wciąż jest głodny żużla.
Ma za sobą 523 spotkania ligowe na najwyższym ligowym poziomie, co jest rekordem wszech czasów. Na koncie ma 4956 punktów, więc najpewniej w najbliższych tygodniach dobije do kolejnej granicy. Zwyciężył w 956 wyścigach, czyli na horyzoncie jest też kolejne gigantyczne osiągnięcie, tj. 1000 "trójek". Protasiewicz jest niezniszczalny, dopisuje mu zdrowie, prowadzi się profesjonalnie i ma nadzieję, że po trzech mniej błyskotliwych latach, raz jeszcze zaskoczy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wraca żużlowy Typer WP SportoweFakty! Poznaj uczestników!
2000 punktów? Plejada gwiazd może tego dokonać
W tym momencie w PGE Ekstralidze mamy siedmiu zawodników, którzy mają za sobą przekroczenie bariery 2000 punktów biegowych zdobytych w niej. W tym roku to grono zapewne się powiększy. Najbliżej tej granicy są Martin Vaculik (1943) i Maciej Janowski (1941). Najpewniej to ta dwójka jako pierwsza do niej dotrze. Więcej napocić musiałby się tutaj Matej Zagar, któremu brakuje więcej niż 100 "oczek" (ma on ich w dorobku 1880).
Nie można wykluczyć, że do 2000 dojedzie w tym sezonie Emil Sajfutdinow. Fogo Unia ma przecież duże szanse na awans do fazy play-off, co rzecz jasna oznacza dodatkowe mecze. Rosjanin ma 1838 punktów, więc przy skutecznej postawie może tego dokonać. Wysoką dyspozycją musiałby się też wykazać Tai Woffinden. Potrzebuje uzbierać w tegorocznej edycji ekstraligowej nieco ponad 200 punktów. Wszystkich ma bowiem na razie 1796.
CZYTAJ WIĘCEJ: Maksym Drabik zadecydował. Jego prawnicy wyjaśniają
3000 "oczek" Krzysztofa Kasprzaka nie jest nierealne
Na innym etapie jest z kolei reprezentant Polski w tegorocznym cyklu Grand Prix. Jeżeli zdobędzie przynajmniej 95 punktów na krajowych owalach, osiągnie pułap 3000 w karierze w Polsce. Przed Krzysztofem Kasprzakiem już 21. rok startów w PGE Ekstralidze, więc jego tak duży dorobek dziwić nie może. Sporo lat jazdy na wysokim lub przyzwoitym poziomie, najczęściej pewny punkt swoich drużyn. Ma on za sobą bogatą ligową karierę.
Złośliwi powiedzą, że zakręcić się około 100 "oczek" w tym sezonie będzie dla Polaka trudne. Ubiegły był dla 36-latka nieudany do tego stopnia, że stracił miejsce w składzie Stali i w sumie uzbierał tylko 51 punktów. Dodatkowo nie zapowiada się raczej, by dotarł z ZOOleszcz DPV Logistic GKM-em Grudziądz do rundy play-off, dlatego okazji do startów może nie być tak wiele, jak zwykle było to w Gorzowie. Siłą rzeczy dyspozycja Kasprzaka jest dużą zagadką.