W tym artykule dowiesz się o:
O tym jak trudno jest zwyciężyć na torze rywala wie doskonale każda drużyna. Jak dowodzi przedstawione w środę zestawienie o atutach toru, obejmujące lata 2011-2016, wygrane przyjezdnych stanowiły w tym czasie 25,4 proc. wszystkich spotkań. Tymczasem na poziomie Ekstraligi przez 17 sezonów, drużyna przyjezdna także odnosiła wygraną mniej więcej, w co czwartym spotkaniu (24,4 proc.). Statystyka ta jest więc bardzo zbliżona do tej z ostatnich kilku lat.
Niezwykle trudno jednak o spektakularne pogromy w wyjazdowych potyczkach, które obejmują przewagę w okolicach 30 punktów. Pomijając niechlubny sezon 2014 i ówczesne problemy klubu z Gdańska, od 2009 roku tylko raz drużyna przyjezdna wygrała swój mecz różnicą właśnie 30 "oczek". Dla przykładu rekordem minionego sezonu okazała się wygrana Get Well Toruń w Tarnowie nad Unią w stosunku 59:31, co i tak należy do jednego z lepszych wyników w najnowszej historii.
Okazuje się, że tylko ośmiokrotnie drużyna gości zdołała osiągnąć przynajmniej 60 punktów lub więcej. WP SportoweFakty przyjrzały się więc najwyższym w historii wygranym wyjazdowym od 2000 roku, kiedy to po raz pierwszy najwyższa klasa rozgrywkowa w Polsce przyjęła nazwę Ekstraligi. Na każdej ze stron dotyczącej meczu zawarto krótki komentarz do wspominanego meczu, a także ogólne wyniki.

Głodne Lwy bezlitosne dla Żurawi
Dla obu drużyn rywalizacja ligowa w 2008 roku toczyła się o odmienne cele. Jeszcze przed sezonem upatrywano rzeszowian jako zespół, który będzie bronił się przed spadkiem, zaś częstochowianie byli wymieniani jako kandydat do jednego z medali. Różnicę pomiędzy tymi zespołami doskonale było widać w spotkaniu w ramach piątej rundy na torze przy Hetmańskiej.
Złomrex Włókniarz poszedł za ciosem i po wcześniejszych wyjazdowych wygranych w Gorzowie i we Wrocławiu, zdeklasował gospodarzy różnicą 28 punktów. Niewielu kibiców przypuszczało jednak, że mecz w Rzeszowie będzie aż tak jednostronny, tym bardziej, że w zespole gości nie mógł wystąpić Lee Richardson (stosowano za niego zastępstwo zawodnika). Koledzy z zespołu godnie jednak zastąpili Brytyjczyka, a w szczególności niepokonany tego dnia Greg Hancock.
Prawdziwa dominacja gości przypadła na drugą część spotkania. Z pięciu ostatnich gonitw, aż cztery wygrali oni w stosunku 5:1, dzięki czemu dobrnęli do granicy 60 zdobytych punktów, czym dobili zrezygnowanego rywala. Ze strony Marmy Polskie Folie na pochwałę zasłużyli jedynie Martin Vaculik i Dawid Stachyra.
ZOBACZ WIDEO Skład Stali Gorzów na sezon 2017!
6 czerwca 2008, V runda:
Marma Polskie Folie Rzeszów - 32 Vaculik 10+1, Stachyra 8, Watt 5+1, Nicholls 5, Zagar 3+1, Lampart 1, Woodward 0
Złomrex Włókniarz Częstochowa - 60 Hancock 17+1, Ułamek 14+2, N. Pedersen 14+1, Gapiński 9+4, Mat. Szczepaniak 6, Miturski 0, Richardson ZZ

Włókniarz z rekordem w rundzie play-off
Identyczne rozmiary zwycięstwa Włókniarza miały miejsce w drugim meczu ćwierćfinałowym play-off, także w sezonie 2008. Po wygranej w pierwszej potyczce (53:39), pewni swego częstochowianie wybrali się na rewanż do Wrocławia. Mecz na Stadionie Olimpijskim pierwotnie miał się odbyć jako pierwszy, ale na przeszkodzie stanęły opady deszczu.
Dla Lwów nie miało to jednak większego znaczenia. Rozpędzony zespół spod Jasnej Góry (triumf w rundzie zasadniczej), z niepokonanymi Gregiem Hancockiem i Nickim Pedersenem, zdemolował Atlas wynikiem 60:32, pozbawiając rywala jakichkolwiek złudzeń i zamykając mu drzwi z napisem "lucky loser" (najlepszy przegrany z trzech dwumeczów także awansował do kolejnej fazy). Rezultat ten to do dziś najwyższa wygrana na obcym torze w play-off Ekstraligi.
Po stronie wrocławskiej tylko 17-letni Maciej Janowski potrafił walczyć jak równy z równym z oponentami. Należy jednak wspomnieć, że Atlas przystąpił do meczu bez swojego lidera, Jasona Crumpa. Wobec poniedziałkowego terminu rozgrywania meczu w stolicy Dolnego Śląska, Australijczyk miał już wcześniej zaplanowany start w lidze brytyjskiej i jego start w Polsce był wykluczony.
1 września 2008, ćwierćfinał play-off:
Atlas Wrocław - 32 Janowski 13+1, Jędrzejak 5+1, Słaboń 5+1, Jeleniewski 4, Węgrzyk 3, Stróżyk 2+1, Crump ns
Złomrex Włókniarz Częstochowa - 60 Hancock 15, N. Pedersen 14+1, Richardson 10+2, Gapiński 8+2, Ułamek 8+2, Mat. Szczepaniak 4+1, Bridger 1

Beniaminek z Rybnika zapłacił frycowe
Po upragnionym awansie do Ekstraligi w 2003 roku, w Rybniku hucznie świętowano powrót do krajowej elity po dziesięciu latach. Rekiny nie zdecydowały się jednak na rewolucję w składzie, który oparto o zawodników, którzy wygrali I Ligę. Celem było tym samym utrzymanie, w czym pomóc miał sprowadzony w miejsce indywidualnego mistrza świata Nickiego Pedersena, były czempion Mark Loram.
Mecz RKM-u Rybnik z Atlasem Wrocław był inauguracją sezonu 2004 i gospodarze od razu brutalnie odczuli zderzenie z Ekstraligą. Przyjezdni prowadzeni przez Marka Cieślaka dzielili i rządzili przy Gliwickiej od początku do końca, zwyciężając różnicą aż 29 "oczek". Bezbłędny występ zanotował znajdujący się w wybornej formie u progu tamtego sezonu Sławomir Drabik. Na uwagę zasługiwała także znakomita postawa sprowadzonego z pierwszoligowego Kolejarza Rawicz 21-letniego Piotra Świderskiego.
W szeregach miejscowych żaden z zawodników nie zdołał wywalczyć dwucyfrowej zdobyczy. Nie pomógł nawet Loram, który wygrał indywidualnie tylko jeden bieg. Rybniczanie w całym meczu wygrali zresztą tylko dwa razy, ale ani razu zespołowo, przez co końcowy wynik nie mógł nikogo dziwić. 17 kwietnia 2004, I runda: RKM Rybnik - 30 Loram 7, Romanek 7, Staszewski 5+2, Szombierski 5, Chromik 4, Węgrzyk 2, Szczyrba 0
Atlas Wrocław - 59 Drabik 15, Hancock 12+2, Świderski 10+1, Gapiński 8+2, Hampel 7+1, Miśkowiak 5+1, Słaboń 2

Pilanie bezradni w starciu z Myszami
Sytuacja pilskiego klubu począwszy od 2001 roku ulegała znacznemu pogorszeniu i drużyny z Wielkopolski próżno było szukać w górnej części tabeli Ekstraligi. W sezonie 2003, który - jak się okazało - do dziś pozostaje dla Piły ostatnim w rywalizacji w najwyższej klasie rozgrywkowej, Polonia od samego początku była obok Lotosu Gdańsk, kandydatem do spadku.
W piątej rundzie gościła na własnym owalu beniaminka z Zielonej Góry, który miał świeżo w pamięci dwie wysokie przegrane w Częstochowie i Wrocławiu. Okazało się jednak, że pilanie nie okazali się wymagającym przeciwnikiem, oddając ZKŻ-owi pełne pole do popisu. Wynik 60:30 dla wielu mógł być jednak zaskoczeniem, zważywszy na fakt, że klub z grodu Bachusa nie należał do grupy walczącej o medale. Co więcej, w rundzie finałowej w walce o miejsca 5-8, Polonia zrewanżowała się i wygrała na własnym torze z ekipą spod znaku Myszką Miki 50:40.
We wspominanym pogromie polonistów, wśród zielonogórzan niepokonani byli Rafał Okoniewski i Rafał Kurmański, świetnie spisał się także Billy Hamill. Dla miejscowych najwięcej punktów wywalczył Krzysztof Pecyna. Gospodarzom nie pomogło sprowadzenie na to spotkanie Joe Screena i Jasona Lyonsa. Obaj stranieri dostosowali się poziomem do kolegów z drużyny i uzbierali skromne zdobycze.
27 kwietnia 2003, V runda:
Polonia Piła - 30 Pecyna 8+2, Screen 5+1, Gapiński 5, Mich. Szczepaniak 4+1, Franków 4, Lyons 3, Miśkowiak 1, Kowalski 0
ZKŻ Quick-Mix Zielona Góra - 60 Okoniewski 15, Kurmański 13+2, Hamill 12+1, Słaboń 7+1, Janniro 6+3, Huszcza 6, Świst 1, Suchecki ns

Spacerek toruńskiego "dream teamu"
Jeśli szukać jakichś pozytywów w postawie Polonii Piła w sezonie 2003, bez wątpienia był nim Krzysztof Pecyna. Wychowanek klubu z grodu Staszica w niejednym spotkaniu w pojedynkę starał się ratować honor drużyny, która w całym sezonie przegrała 16 z 20 meczów. W starciu z torunianami, wśród których startowali m.in. Tony Rickardsson i Jason Crump, Pecyna jako jedyny potrafił wygrywać biegi, kończąc mecz z 14 punktami na koncie.
Zwycięstwo naszpikowanego gwiazdami Apatora mogło być bardziej okazałe, ale w drugiej części spotkania liderów zespołu, zastępował Robert Sawina, który w dwóch startach zdobył tylko 2 punkty. Najskuteczniejszym zawodnikiem przyjezdnych okazał się Tomasz Bajerski, który skompletował cztery indywidualne triumfy. Łącznie aż pięciu jeźdźców Aniołów zapisało przy swoim nazwisku dwucyfrową zdobycz punktową.
Mecz przy Bydgoskiej był też ostatnim pomiędzy drużynami z Torunia i Piły w walce o ligowe punkty. Ciekawostką jest fakt, że tydzień wcześniej na stadionie przy ulicy Broniewskiego, Apator pokonał pilan "tylko" 58:31.
25 maja 2003, VIII runda:
Polonia Piła - 30 Pecyna 14, Gapiński 6, Franków 5, Mich. Szczepaniak 3+1, Miśkowiak 2+1, Kowalski 0, Łęcki 0, Mat. Szczepaniak ns
Apator Adriana Toruń - 60 Bajerski 13, Rickardsson 11, Protasiewicz 10+2, Crump 10+1, W. Jaguś 10+1, M. Jaguś 2+1, Miedziński 2+1, Sawina 2

Start Gniezno zderzył się ze ścianą
Nie tak wyobrażali sobie debiut w Ekstralidze spragnieni żużla na najwyższym poziomie kibice w pierwszej stolicy Polski. Przypomnijmy, że choć według terminarza była to trzecia kolejka spotkań Ekstraligi w sezonie 2013, z powodu niesprzyjającej aury odwołano dwie pierwsze. Fani w Gnieźnie na "dzień dobry" mogli więc ujrzeć w akcji faworyta rozgrywek z Zielonej Góry.
Przy komplecie publiczności Lechma Start został jednak brutalnie sprowadzony na ziemię. Stelmet Falubaz dzielił i rządził przy Wrzesińskiej od pierwszego do ostatniego biegu. Niepokonany był debiutujący w nowym zespole Jarosław Hampel, a znakomite zawody zanotował także - dość niespodziewanie - Jonas Davidsson, który otarł się o komplet punktów. Ligowy debiut zanotował 16-letni Alex Zgardziński.
Wśród miejscowych tylko Matej Zagar był w stanie nawiązać walkę z gośćmi. Zawiedli przede wszystkim krajowi seniorzy - tak jak Słoweniec - sprowadzeni do Gniezna przed sezonem. Sebastian Ułamek i Piotr Świderski łącznie wywalczyli 3 punkty, co należało rozpatrywać w kategoriach kompromitacji. Gospodarze przegrali 30:60 i potwierdzili, że czeka ich bój o utrzymanie. Jak się później okazało, bój nieudany, bowiem Start po krótkim pobycie wśród najlepszych spadł z elity.
14 kwietnia 2013, III runda (inauguracja sezonu):
Lechma Start Gniezno - 30 Zagar 13, Lindbaeck 6, B. Pedersen 5+1, Ułamek 2+1, O. Fajfer 2, Lisiecki 1+1, Świderski 1+1
Stelmet Falubaz Zielona Góra - 60 Hampel 14+1, Davidsson 12+2, Dudek 12, Jonsson 8+3, Protasiewicz 8, K. Jabłoński 5+2, Zgardziński 1

Przyszły mistrz gromi zrezygnowane Wybrzeże
Wielkie problemy finansowe Wybrzeża Gdańsk w 2014 roku sprawiły, że klub znad morza w drugiej części sezonu zaczął być "rozjeżdżany" przez rywali już nie tylko na wyjazdach. Pierwszy z dwóch meczów domowych, w którym gdańszczanie nie zdołali uzbierać nawet 30 punktów przypadł na przedostatni taki w sezonie, w którym rywalem był przyszły złoty medalista rozgrywek z Gorzowa.
Wybrzeże przystąpiło do meczu bez Tomasa H. Jonassona i Krystiana Pieszczka. Co nikogo już nie dziwiło, kością niezgody z oboma zawodnikami były kwestie finansowe. Czarę goryczy przelał brak porozumienia z Jonassonem na zaledwie 70 minut przed meczem. W ostatniej chwili zastąpił go obecny w parkingu Renat Gafurow, a wobec absencji Pieszczka, szansę debiutu w Ekstralidze otrzymał Patryk Beśko.
Tym samym było niemalże pewne, że Stal Gorzów wygra ten mecz bez większych kłopotów. Zespół Piotra Palucha nie przegrał drużynowo ani jednego biegu, a wygrał podwójnie aż osiem z nich. Komplet punktów wywalczył jednak tylko jeden zawodnik. Był nim były jeździec Wybrzeża Piotr Świderski.
3 sierpnia 2014, XI runda:
Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk - 26 Madsen 10, Lindgren 4, Gafurow 4, Kossakowski 3+2, M. Szymko 3, Beśko 2, Mroczka 1 Stal Gorzów - 63 Świderski 13+2, Iversen 11, Zagar 9+2, Kasprzak 9+1, Gapiński 9, Zmarzlik 7+2, Cyfer 5+3

Kolejny pogrom w Gdańsku
Jednym z dwóch najwyższych wyjazdowych zwycięstw w historii Ekstraligi może się pochwalić Unia Tarnów. W przedostatnim spotkaniu rundy zasadniczej w sezonie 2014, Jaskółki bez najmniejszych kłopotów pokonały w Gdańsku zdegradowane już wtedy i całkowicie pogrążone w kłopotach finansowych Wybrzeże 64:26.
Gospodarze na mecz z liderem tabeli desygnowali skład z pięcioma wychowankami w składzie, choć i tak był on pozbawiony Krystiana Pieszczka, który konsekwentnie opuszczał kolejne ligowe spotkania. Mimo ambitniej postawy Wybrzeża, tarnowianie przewyższali ich pod każdym względem. Jedynym zawodnikiem, który dostarczał nielicznej miejscowej publiczności radości i emocji był Artur Mroczka. Wychowanek klubu z Grudziądza uzbierał 10 punków.
Różnica 38 punktów wydawała się być i tak najmniejszym wymiarem kary dla miejscowych. Unia przystąpiła bowiem do meczu… z trójką młodzieżowców, a bez kontuzjowanego Krzysztofa Buczkowskiego.
24 sierpnia 2014, XIII runda:
Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk - 26 Mroczka 10, Gafurow 5, M. Szymko 5, Kossakowski 4, C. Szymko 1, Beśko 1, Bieliński 0
Grupa Azoty Unia Tarnów - 64 Kołodziej 14, Vaculik 14, Hancock 11+4, A. Łaguta 11+1, Gomólski 7+2, Borowicz 4+2, Koza 3+1

Rzeszowska katastrofa i rekord Unii
Autorami najwyższej wyjazdowej wygranej w szesnastoletniej historii Ekstraligi (zdobyli punkt więcej od tarnowian w Gdańsku) są zawodnicy Unii Leszno, którzy w kwietniu 2008 roku zdeklasowali w Rzeszowie miejscowe Żurawie, aplikując im aż 65 punktów. Nigdy wcześniej, ani nigdy później żaden zespół nie zdołał pobić imponującego wyniku broniących wtedy tytułu Byków.
Trzynasty dzień kwietnia i pierwszy domowy mecz ówczesnego sezonu okazał się być dla Marmy Polskie Folie fatalny. W starciu z leszczyńską Unią rzeszowianie nie mieli nic do powiedzenia. Tylko Davey Watt i momentami Kenneth Bjerre byli w stanie nawiązać walkę ze świetnie dysponowanymi przyjezdnymi. Marma wystąpiła wprawdzie bez Scotta Nichollsa, ale trudno przypuszczać by obecność Brytyjczyka diametralnie odmieniła losy meczu.
W drużynie Unii kompletna z Hetmańskiej wyjeżdżała aż czwórka zawodników: Leigh Adams, Jarosław Hampel, Damian Baliński i Krzysztof Kasprzak. Bardzo udany występ zanotował także debiutujący w najwyższej klasie rozgrywkowej w naszym kraju Adam Shields.
13 kwietnia 2008, II runda:
Marma Polskie Folie Rzeszów - 27 Watt 12, Bjerre 8+1, Stachyra 3, Vaculik 3, Povazhny 1, Szostek 0, Nicholls ZZ Unia Leszno - 65 Adams 14+1, Hampel 14+1, Baliński 10+2, Kasprzak 10+2, Shields 10+1, Batchelor 5, Kajoch 2