Władze Ukrainy nieco złagodziły swoje podejście do zakazu opuszczania kraju przez sportowców, dzięki czemu w ostatnich dniach do Europy Zachodniej wyjechali przedstawiciele wielu dyscyplin sportowych. Władze sportu wychodzą z założenia, że nikt tak dobrze jak oni, nie będzie reprezentował kraju za granicą i mówił prawdę o wydarzeniach w ojczyźnie.
W pierwszej kolejności zgodę na opuszczenie Ukrainy otrzymali najlepsi sportowcy, którzy chęć wyjazdu uzasadnili przygotowaniami do reprezentowania kraju na arenie międzynarodowej. W kolejce chętnych ustawił się jednak także Aleksandr Łoktajew i spokojnie czeka na odpowiedź.
Sytuacja jest jednak dość optymistyczna, a zgoda może zostać wyrażona praktycznie w każdym momencie. - Aleks cały czas monitoruje sytuację i czeka na decyzję władz wojskowych w sprawie swojego wyjazdu z kraju. Jest dobrze przygotowany do powrotu na tor, więc jeśli tylko dostanie zgodę na opuszczenie Ukrainy, to błyskawicznie będzie mógł się stawić się w Poznaniu na treningu. Nikt jednak nie potrafi podać konkretnej daty. Może to być zarówno jutro, jak i za kilka tygodni - przyznaje menedżer zawodnika, Radosław Szwoch.
ZOBACZ WIDEO Czy Włókniarz jest tak słaby, jak w pierwszym meczu? "Na pewno stracili pewność siebie"
Bardziej optymistyczni są przedstawiciele klubów, którzy od pierwszych dni wojny robią wszystko, by pomóc swojemu zawodnikowi w dotarciu do Poznania. SpecHouse PSŻ Poznań w pierwszym tegorocznym spotkaniu przegrał na wyjeździe z Unią Tarnów, dlatego przyjazd Ukraińca jest jeszcze ważniejszy. Wiadomo już, że Łoktajewa nie zobaczymy w najbliższym starciu przeciwko Budmax-Stal Polonii Piła, podczas którego kolejną szansę dostaną żużlowcy, którzy zawiedli w Tarnowie.
Nawet jeśli Łoktajew dostanie zgodę na opuszczenie kraju, to poznanianie nie będą mogli w pełni odetchnąć z ulgą. Zdecydowana większość ukraińskich sportowców dostaje zgodę na opuszczenie kraju, pod warunkiem powrotu do 31 maja. To oznaczałoby, że żużlowiec po kilku meczach znów musiałby wrócić do swojej ojczyzny i znów zostawiłby zespół.
Czytaj więcej:
Zamiast mistrzem mógł zostać kaleką
Będzie wielki powrót?!