Kontynuujemy cykl "Debata WP SportoweFakty", w którym przedstawiciele środowiska żużlowego prezentują swoje opinie na temat kwestii regulaminowych. Tym razem głos zabrał Krzysztof Cegielski. Szef stowarzyszenia żużlowców "Metanol" i ekspert Canal+ uważa, że w polskim żużlu potrzebna jest rewolucja w kwestiach finansowych. Jego zdaniem należy zacząć odchodzić od płacenia zawodnikom za punkty i skopiować rozwiązania, które funkcjonują w innych dyscyplinach. Ten pomysł raczej nie spodoba się prezesom, którzy uważają, że obecne reguły gry powinny zostać utrzymane.
Powiększenie PGE Ekstraligi. Jestem za. Topowa liga powinna składać się z większej liczby zespołów. Nie trafiają do mnie argumenty, że ciężko będzie znaleźć 10 ekip, bo przecież w eWinner 1. Lidze jest obecnie wiele zespołów, które pasują do PGE Ekstraligi. Część z nich niedawno jeszcze tam startowała, a niektórzy mocno się w ostatnich latach rozwinęli.
Połączenie I i II ligi. To temat związany z punktem powyżej, ale uważam, że należy robić wszystko, by reaktywować ośrodki, w których kiedyś był żużel i w ten sposób utrzymać podział na trzy klasy rozgrywkowe. To jest możliwe, ale zapewne wymaga dodatkowych działań. Dobrym pomysłem byłoby uruchomienie specjalnego funduszu na rozruch dla ośrodków, które chcą wrócić. Taka jednorazowa pomoc nie byłaby aż tak dużym kosztem, jeśli weźmiemy pod uwagę, jakie środki funkcjonują w polskim żużlu. Skorzystalibyśmy na tym wszyscy. Jestem przekonany, że Polski Związek Motorowy stać na stworzenie odpowiedniego mechanizmu.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Mecze w poniedziałki? Ekspert komentuje: "Silniejszy będzie dyktował warunki"
System rozgrywek. Zacznę od tego, że powinny wrócić spotkania barażowe. Różnica pomiędzy ostatnimi drużynami w PGE Ekstralidze a topowymi z eWinner 1. Ligi nie jest już tak ogromna. Gdyby nawet była, to i tak trzeba dać szansę, bo to sport. Jeśli chodzi o system play-off, to nie jestem przeciwnikiem tego, który pojawi się w 2022 roku. Dla mnie to jest dobry pomysł i nie trafiają do mnie argumenty, że nie będzie emocji w rundzie zasadniczej. Interesuję się innymi dyscyplinami, w których taki system funkcjonuje, a znam też takie, gdzie fazy play-off nie ma w ogóle. Często staramy się porównywać do NBA, a tam przecież przed kluczową częścią sezonu też rozgrywa się wiele meczów, o których można by powiedzieć, że nie mają wielkiego znaczenia. Nikt jednak nie narzeka na brak emocji.
Jeśli ktoś uważa, że do tego dojdzie w żużlu, to najwyraźniej nie zna zawodników. Dla nich system rozgrywek nie ma znaczenia, bo chcą wygrywać, być najlepsi i dzięki temu odpowiednio zarabiać, bo przecież w żużlu płacimy głównie za zdobyte punkty. Dodam jednak, że równie dobrze moglibyśmy zdecydować się na play-off podzielony na dwie czwórki, czyli na rywalizację o medale zespołów 1 - 4 i o utrzymanie z udziałem drużyn 5 - 8. Być może wtedy liga stałaby się jeszcze ciekawsza za sprawą rywalizacji na dole. Oczywiście, do tego potrzebna byłaby odpowiednia nagroda finansowa za każdą pozycję.
KSM. W żadnym wypadku. Nie ma znaczenia, czy będzie w lidze osiem drużyn, dziesięć czy dwadzieścia. Nie i koniec. Widziałem tak wiele złych skutków KSM w różnych krajach, że jestem zdecydowanym przeciwnikiem. Bez tej sztucznej regulacji liga zyska, bo ciekawsza stanie się rywalizacja na dole, bo siłą rzeczy będzie w nią uwikłana większa liczba ekip. Czy będą jednostronne mecze? Będą, ale te argumenty do mnie nie trafiają, bo teraz także mamy takie spotkania, a drużyny są w teorii wyrównane. Tymczasem przerabialiśmy sytuację, że jedna ekipa jedzie do drugiej na wyjazd i mamy lanie. Po prostu przejdźmy z tym do porządku dziennego.
W piłce nożnej czy innej dyscyplinie nikt nie robi afery, bo jakiś mecz był jednostronny. Dajmy szansę sportowcom, zamiast zajmować się wyrównaniem poziomu na siłę. Poza tym, jeśli chodzi o finanse, to w punkcie związanym z wynagrodzeniami zawodników za chwilę zaproponuję pomysł, który rozwiąże ten problem.
Zagraniczny junior. Nie. Zagraniczni zawodnicy otrzymują od nas i tak wiele pomocy. Nie trzeba wykonywać kolejnego kroku, bo zadziała zasada, że dajemy palec, a ktoś zabierze całą rękę i polskie szkolenie będzie przeżywać jeszcze większy problem. Może nam w tych kwestiach jeszcze trochę, ale lepiej tego pilnować nawet trochę na siłę, niż wrócić do czasów, kiedy było wygodniej zapłacić juniorowi zagranicznemu z ładnym busem i kilkoma motocyklami. Nie chciałbym do tego wracać, bo uważam, że taka droga na skróty źle się skończy.
Zawodnik U24. Podoba mi się ten przepis, więc powinien zostać. To właśnie ukłon w kierunku zawodników zagranicznych, o którym mówiłem wcześniej. Widać, że niektórzy na tym skorzystali. Poza tym podniósł się poziom eWinner 1. Ligi. To dobry pomysł.
Gość. Nie jestem szczególnym fanem tego rozwiązania. Wolałbym, żeby go nie było i by drużyny składałby się z własnych zawodników, ale nie mam nic przeciwko, by taka furtka została otworzona dla juniorów, którzy nie mieszczą się w składach swoich drużyn i czekają na starty. Na pewno gośćmi nie powinni być ci, którzy na co dzień jeżdżą regularnie i często prezentują już bardzo wysoki poziom.
Ekstraliga U24. Pomysł dobry. Nie mam większych uwag, ale zgadzam się też z prezesem Andrzejem Rusko, że lepiej byłoby iść w kierunku Pucharu Polski. Ten pomysł nam uciekł, a przecież to dobrze brzmi. Takie rozgrywki można by połączyć z całym system dla młodszych zawodników. Taka nazwa funkcjonuje w innych dyscyplinach i często rywalizacja jest atrakcyjna. Poza tym łatwiej byłoby sprzedać to pod względem medialnym.
Zagraniczne kluby w polskiej lidze. Nie mam nic przeciwko, choć podzielam wątpliwości, czy mistrzem Polski powinna zostać drużyna zagraniczna. Na to bym raczej nie zezwalał, ale do poziomu pierwszoligowego wszystko jest w porządku. Musimy to traktować jako formę wzajemnej pomocy, bo zyskują obie strony. Nasze drużyny mają z kim walczyć, a te zagraniczne mogą startować w ciekawych rozgrywkach i rozwijać dzięki temu u siebie żużel. To musi jednak odbywać się na zdrowych zasadach, bo czasami logistyka może być potężnym problemem.
System płatności w żużlu, czyli punktówka czy ryczałt. Czas najwyższy rozmawiać o nowej formie rozliczania się i realizować kontrakty, tak jak ma to miejsce w innych dyscyplinach, gdzie zawodnicy otrzymują wynagrodzenia za tydzień czy miesiąc. Żużlowcy nie różnią się przecież niczym od tych, którzy strzelają bramki czy rzucają do kosza. Oni są nawet w jeszcze trudniejszej sytuacji, bo i tak muszą dokonywać takich samych inwestycji. A w piłce nożnej to tak nie działa. Liczba goli nie przekłada się na wynagrodzenie. Moim zdaniem trzeba wierzyć, że sportowcy będą dążyć do jak najlepszych wyników. Jeśli ktoś sobie nie radzi, zawodzi, to wszystko przekłada się na kolejny kontrakt, więc nie można mówić, że komuś zabraknie motywacji. Poza tym dzięki temu budżety zarówno żużlowców jak i klubów staną się przewidywalne, a prezesom powinno na tym zależeć, bo obecnie nie mają takiego luksusu. W związku z tym uważam, że powinniśmy małymi krokami odchodzić od punktówki.
Regulamin szkoleniowy. W tym zakresie całkowicie ufam Rafałowi Dobruckiemu, który doskonale zna realia. To on jako trener kadry seniorów i juniorów powinien być za to odpowiedzialny, a wiem, że jest naprawdę mocno zaangażowany. Nie mam wątpliwości co do jego kompetencji. Regulamin funkcjonować jednak powinien. Musi być także restrykcyjny dla klubów, bo w tym elemencie trzeba działać trochę siłą. W wielu ośrodkach nadal nie ma myślenia, że szkolenie jest potrzebne i że powinniśmy to robić sami dla siebie.
Regulamin finansowy. Odkąd obowiązuje, to w rozmowach z władzami polskiego żużla zawsze słyszałem, że to "wina" prezesów. Teraz z uwagą czytam ich wypowiedzi na waszym portalu przy okazji debaty i jestem nieco zaskoczony, bo większość zabrała już głos i praktycznie wszyscy uważają, że należy z limitów finansowych zrezygnować. Nie ukrywam, że trochę się uśmiecham. Oczywiście, zdania nie zmieniłem i twierdzę, że powinniśmy przestać się ośmieszać, bo za chwilę to może skończyć się nie tylko tym, ale także poważnymi konsekwencjami ze strony UOKiK. Zwiększanie limitów to tylko udawanie, że robimy coś w dobrym kierunku. Wszyscy prezesi są przeciwni, a zawodników pytać nie trzeba, bo oni cierpią na tym od lat. Z mojej strony jest zatem gorąco prośba, żeby teraz przejść od słów do czynów i w końcu uwolnić się od tego kompromitującego zjawiska.
Zobacz także:
Debata WP SportoweFakty: Marek Cieślak
Debata WP SportoweFakty: Andrzej Rusko