Krzywda, która jest warta więcej niż 50 tys. zł. Wyrok sądu pozostawia wątpliwości

Materiały prasowe / Policja / Były zawodnik ROW-u został aresztowany
Materiały prasowe / Policja / Były zawodnik ROW-u został aresztowany

Rafał Szombierski mógłby spędzić i resztę życia w więzieniu, ale nie naprawi to krzywd wyrządzonych Beacie Leśniewskiej, jej 6-letniej córeczce i rodzicom. Jednak 50 tys. zł zadośćuczynienia to w tej sytuacji ponury żart.

W tym artykule dowiesz się o:

Z Ireneuszem Leśniewskim, ojcem Beaty poszkodowanej w wypadku spowodowanym przez Rafała Szombierskiego (zgodził się na publikację danych), na przestrzeni ostatnich miesięcy rozmawiałem kilkukrotnie. Pamiętam, jak podczas pierwszego spotkania mówił, że zdarzenie z marca 2020 roku to tragedia dwóch rodzin.

Z jednej strony 34-letnia Beata straciła szansę na aktywne życie, takie jak wiodła do momentu zderzenia na ul. Raciborskiej w Rybniku. Równocześnie rodzina Szombierskiego też przeżywa dramat - niezależnie od wyroku sądowego, ten od ponad roku przebywa w areszcie, z dala od żony i córki.

"Czasami muszę wypić"

We wtorek, już po decyzji sądu, Ireneusz Leśniewski stwierdził, że żaden wyrok nie naprawi krzywdy wyrządzonej córce. Były żużlowiec ROW-u Rybnik mógłby spędzić i resztę życia w więzieniu, a Beata nie odzyska w ten sposób zdrowia. Wiele wskazuje na to, że nie będzie już samodzielna, pomimo prowadzonej intensywnie rehabilitacji.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Mocne słowa Cegielskiego. Jest odpowiedź Przewodniczącego GKSŻ

Warto odnotować, że na niższy wyrok (9 lat i 4 miesiące pozbawienia wolności) wpływ miały m.in. pisma z klubów z Rybnika i Częstochowy, które wstawiły się za byłym zawodnikiem i stwierdziły, że ten nie sprawiał problemów wychowawczych i zawsze był skory do niesienia pomocy innym. Zostały one sporządzone w myśl zasady "papier wszystko przyjmie", bo o imprezowym stylu życia Szombierskiego wiedzieli wszyscy wokół. Zastrzeżenia, co do jego profesjonalizmu pojawiały się już w czasach, gdy był młodzieżowcem.

- Żużel to bardzo ciężki sport. Czasami muszę wypić. Jedni się wieszają, a ja wolę się napić, żeby te emocje jakoś odreagować - mówił Szombierski w rozmowie z WP SportoweFakty w roku 2017.

Powiedział to żużlowiec, którego kolega z drużyny, Łukasz Romanek, nie poradził sobie z depresją i popełnił samobójstwo w czerwcu 2006 roku. W dniu pogrzebu Rafał Szombierski na cmentarzu w podgliwickiej Wilczy był w jednym z pierwszych rzędów.

Ile warta jest krzywda?

Na wybryki Szombierskiego wielu przymykało oczy, bo gwarantował punkty i był uwielbiany przez publikę. Odstawmy to jednak na bok, wróćmy do wyroku sądu. Prokurator żądał dla 39-latka aż 13 lat pozbawienia wolności i 500 tys. zł zadośćuczynienia. Sąd niższy wyrok wytłumaczył m.in. niekaralnością żużlowca, dobrą opinią z klubów i aresztu. Co jednak wpłynęło na tak rażące obniżenie kwoty zadośćuczynienia? Trudno powiedzieć.

Przeanalizowałem kilkanaście wyroków sądowych z całej Polski z ostatnich lat. Zdarzenia podobne, ale nie takie same - potrącenie pieszej, spowodowanie uszczerbku na zdrowiu u kierowcy czy pasażera samochodu. Zdarzało się, że sąd za dotkliwe złamania kończyn, przez które ktoś przez kilka miesięcy pozostawał z dala od dotychczasowego życia, orzekał po 100 czy 200 tys. zł zadośćuczynienia.

W przypadku Beaty Leśniewskiej mamy do czynienia z urazami, które najpewniej będą rzutować na jej życie do ostatnich dni. 34-latka nie będzie się już swobodnie bawić z malutką Igą, nie pobije rekordów biegowych. - Najtrudniejsze są te momenty, gdy Iga ucieka do swoich spraw, bo nie rozumie, co mama do niej mówi - te słowa Ireneusza Leśniewskiego sprzed paru miesięcy mówią wiele.

Czy sąd powinien był orzec 500 tys. zł zadośćuczynienia, tak jak chciał tego prokurator? Nie wiem. Krzywda wyrządzona Beacie nie ma ceny. Najpewniej i ta kwota nie wystarczyłaby, aby zrekompensować wszystko, co straciła ona 24 marca 2020 roku wskutek pijackiej szarży Szombierskiego. Jedno wiem na pewno. 50 tys. zł zadośćuczynienia to w tej sytuacji za mało. O wiele za mało.

Gdy w sierpniu odbywała się jedna z rozpraw w procesie byłego żużlowca, wyliczono, że ubezpieczyciel samochodu Szombierskiego wypłacił na rzecz rehabilitacji Beaty Leśniewskiej ok. 168 tys. zł. Zbiórki na portalu siepomaga.pl przyniosły ponad 250 tys. zł. Tych pieniędzy już dziś nie ma. Są "zjadane" na bieżąco, bo miesięczny pobyt w specjalnym ośrodku rehabilitacyjnym w Krakowie kosztuje kilkanaście tysięcy złotych.

A przecież przyjdzie moment, gdy media przestaną żyć sprawą Szombierskiego, a Beata nadal potrzebować będzie pomocy.

Stop pijakom drogowym

Ireneusz Leśniewski po procesie cieszył się z tego, że Szombierski otrzymał dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów, bo w ten sposób ogranicza się ryzyko, że w przyszłości wsiądzie on za kierownicę pod wpływem alkoholu. Jednak casus byłego żużlowca pokazuje, jak ważne są ostatnie zmiany w prawie przegłosowane w polskim Sejmie. Mam na myśli m.in. wyższy taryfikator mandatów oraz możliwość uzyskania renty w przypadku śmierci osoby, która była np. żywicielem rodziny.

Obecnie polskie prawo daje możliwość uzyskania renty ofierze wypadku komunikacyjnego. ZUS i ubezpieczyciel sprawcy wypadku są zobowiązani wypłacać świadczenie w przypadku, gdy orzeczona zostanie niezdolność (całkowita albo częściowa) do pracy. Często oznacza to jednak konieczność toczenia sądowej batalii, a i samo orzecznictwo ZUS-u, co do zdolności do pracy potrafi się zmienić po upływie kilku lat.

Przegłosowana ledwie kilka dni temu nowelizacja ustawy Prawo o ruchu drogowym upraszcza zasady uzyskiwania renty przez osoby, które straciły swojego "żywiciela". Sądy już na etapie wyroku miałyby orzekać o konieczności wypłacania takiego świadczenia przez sprawcę wypadku.

Być może trzeba pomyśleć o zrobieniu jeszcze jednego kroku naprzód - o licytacji samochodów kierowców jeżdżących po pijaku czy rażąco naruszających przepisy. Na razie Polska znajduje się na samym końcu statystyk Unii Europejskiej pod względem liczby wypadków i ofiar śmiertelnych. Jeśli przegłosowane pod koniec października przepisy nie zmienią sytuacji, to trzeba będzie sięgnąć po jeszcze surowsze środki.

Opinia publiczna nie powinna na to narzekać. Tym, którzy jeżdżą zgodnie z przepisami i zawsze na trzeźwo, krzywda się nie stanie.

Łukasz Kuczera

Czytaj także:
Tomasz Gollob dał wielką nadzieję! To może się wydarzyć
Mistrz wraca po rocznym zawieszeniu. To jego być albo nie być

Źródło artykułu: