Nicki Pedersen to w tym roku niekwestionowany lider ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u Grudziądz i trudno mieć do Duńczyka pretensje o zdobycze indywidualne. U trzykrotnego mistrza świata kuleje jednak jazda zespołowa, co nie jest dużym zaskoczeniem. 44-latek od lat ma opinię indywidualisty.
W piątek przekonał się o tym Paweł Miesiąc. W trzynastym wyścigu meczu z Eltrox Włókniarzem Częstochowa duński żużlowiec potraktował bardzo ostro swojego zespołowego kolegę na drugim łuku. Miesiąc musiał bronić się przed upadkiem.
- Gdyby upadł, to sędzia pewnie wykluczyłby Pedersena - ocenił komentujący spotkanie w Eleven Sports żużlowiec Daniel Kaczmarek.
ZOBACZ WIDEO Mechanicy Czugunowa zapowiedzieli, że się zwolnią. Zawodnik Sparty tłumaczy dlaczego
To nie pierwszy raz, gdy w obecnym sezonie PGE Ekstraligi lider ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u Grudziądz ma problemy z porozumieniem się na torze z zespołowym kolegą. Gdy kilka tygodni temu grudziądzanie na własnym torze podejmowali Betard Spartę Wrocław, w trzecim wyścigu doszło do zderzenia Nickiego Pedersena z Przemysławem Pawlickim. Wówczas sędzia wykluczył z powtórki Pawlickiego.
- Będzie brakować Nickiego, gdy już zakończy karierę. Dodaje kolorytu żużlowi - podsumował sytuację w telewizyjnym studiu Kamil Cieślar, były żużlowiec.
ZOOleszcz DPV Logistic GKM Grudziądz przegrał w Częstochowie 36:54.
Czytaj także:
Falubaz ma tajną broń na mecz z Betard Spartą
Ostatni wyścig Michała Matuli