Porażką Moje Bermudy Stali Gorzów (38:52) zakończyło się spotkanie 6. kolejki, w którym rywalem lidera rozgrywek PGE Ekstraligi była Betard Sparta Wrocław.
Większych pretensji po stronie gości nie można mieć jedynie do Bartosza Zmarzlika. Pozostali zawodnicy trenera Stanisława Chomskiego (z wyjątkiem Wiktora Jasińskiego) pojechali poniżej oczekiwań.
- To był ciężki mecz. Wiedzieliśmy, że to nie będzie na pewno łatwe spotkanie, jednak nie spodziewaliśmy się takiego wyniku. Ja też czuję, że moje błędy i słaba dyspozycja spowodowała, że wynik jest taki, a nie inny. Taki jest jednak sport. Próbujemy różnych rzeczy i chcemy jak najlepiej, jednak czasami wyjdzie to na inną stronę i niestety to stało się we Wrocławiu - mówił Martin Vaculik w magazynie PGE Ekstraligi w Eleven Sports.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Dryła opowiada o zdrowiu i powrocie do komentowania meczów
Słowak w pięciu startach zdobył tylko pięć punktów i to w głównej mierze jego zdobyczy zabrakło do tego, aby Moje Bermudy Stal wyjechała z Wrocławia z korzystniejszym wynikiem. Mówimy w końcu o zawodniku, który zaraz po Bartoszu Zmarzliku ma stanowić o sile gorzowian.
- Tor we Wrocławiu generalnie bardzo lubię, bo ostatnie wyniki w lidze miałem tam bardzo dobre. Jest on moim jednym z najbardziej ulubionych torów w Polsce. Nie mówiłbym tutaj o silnikach, bo to nie na tym polega. Nie będę mówił, co zrobiłem, bo już przed meczem z Falubazem chciałem coś poprawić w motorach, jednak poszło to w złą stronę. Już w Zielonej Górze było nie najlepiej, a we Wrocławiu tylko potwierdziło się, że to był błąd. Zmieniamy z powrotem to, co było i powinno być dobrze - dodawał Vaculik.
Przegrana Stali ze Spartą była pierwszą porażką tej drużyny w tym sezonie. Jak podkreśla jednak 31-letni zawodnik, gorzowianie nie załamują rok i w kolejnych meczach będą chcieli wrócić na zwycięską ścieżkę.
- Jesteśmy sportowcami, każda przegrana nas boli. Bardzo nie lubię przegrywać, choć trzeba się tego nauczyć i to zaakceptować, bo przegrywanie jest częścią sportu. Z całym teamem wyciągamy wnioski, bo to jest teraz najważniejsze, żeby po małym kroku do tyłu zrobić kilka kroków do przodu - podsumował Martin Vaculik.
Zobacz także:
- Ekspert nie rozumie tłumaczeń zawodników. "Nie zrzucajmy wszystkiego na niedopasowanie"
- Gdzie oglądać żużel w telewizji? Sprawdź program