Lublinianie do konfrontacji z wicemistrzami Polski przystąpili bez żadnego sparingu, bez Dominika Kubery, a dodatkowo Jarosław Hampel pojechał mecz wręcz z marszu, tuż po pokonaniu koronawirusa. Problemy musiały odbić się na dyspozycji Motoru Lublin na terenie Moje Bermudy Stali Gorzów.
Koniec końców zespół prowadzony przez duet Maciej Kuciapa - Jacek Ziółkowski przegrał na stadionie im. Edwarda Jancarza 38:52, rozpoczynając sezon PGE Ekstraligi od porażki (jego pierwszy mecz został przełożony).
- Nie strasznego się nie stało. To dopiero początek sezonu, trzeba myśleć i przygotowywać się do kolejnych meczów - przekonuje Grigorij Łaguta w rozmowie z "Lubuski Sport TVP3".
ZOBACZ WIDEO Historia Bartosza Zmarzlika - żużlowe złote dziecko
Rosyjski lider Motoru w pierwszym meczu sezonu nie zachwycił. Przy jego nazwisku pojawiło się osiem punktów i bonus, ale w sześciu wyścigach nie zdołał przywieźć do mety ani jednego indywidualnego triumfu.
- Nie można powiedzieć, że zabrakło moich trójek. Oczywiście: nie jestem zadowolony, że nie udało się wygrać żadnego wyścigu, ale zabrakło punktów całej drużyny - stwierdza Grigorij Łaguta.
Kolejnym rywalem Motoru Lublin będzie Betard Sparta Wrocław. Mecz odbędzie się w najbliższą niedzielę, początek o 19:15.
Zobacz też:
Żużel. Duża wpadka sędziego w Gorzowie! Paweł Słupski znów bezbłędny [RANKING]
Żużel. Ranking U-24 PGE Ekstraligi. Dla jednych atut, dla innych kula u nogi