Kacper Gomólski do ostatniego biegu wygrał indywidualnie jeden wyścig. W kluczowym momencie prowadził jednak od startu do mety i zakończył spotkanie z 11 punktami i bonusem. - Przed 15. biegiem rozmawiałem z Michałem Gruchalskim i mówiłem mu, że jak kiedyś lubiłem jeździć w Gdańsku, tak teraz mi nie idzie - powiedział zawodnik w rozmowie z redakcją nSport+.
- Na szczęście wygrałem start w 15. biegu i dało nam to remis. Siergiej walczył o 3. miejsce, niestety przegrał na mecie. Jechaliśmy tu jednak bez lidera. Nie było Michaela Jepsena Jensena, gdyby tu był, to wiadomo co by było - dodał Kacper Gomólski po meczu ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk.
Czy wobec tego wyniku ROW Rybnik wyrasta na zdecydowanego faworyta ligi? - To dopiero druga kolejka. Nie spieszyłbym się z tym, jedziemy swoje. Zdobyliśmy punkt na wyjeździe z tak dobrym rywalem, co bralibyśmy w ciemno biorąc pod uwagę brak lidera. Bardzo się cieszymy, bo nasi juniorzy zdobyli dużo punktów, seniorzy pojechali na równym poziomie. Zremisowaliśmy z jedną z mocniejszych drużyn w lidze, to cieszy - ocenił Gomólski.
Gdyby Siergiej Łogaczow dowiózł swoją pozycję, ROW mógłby się nawet cieszyć ze zwycięstwa na trudnym gdańskim terenie. - Siergiej jechał drugi, później wydawało mi się, że ktoś mnie goni. Ja jednak odjechałem na mecie. Cieszy mnie punkt - na koniec chciałbym powiedzieć: dzięki tato, czuwaj nad nami - podsumował żużlowiec, który w minionym tygodniu przeżył pogrzeb swojego ojca, Jacka Gomólskiego.
Czytaj także:
Gollob zdradził swoje marzenia
Cieślak ostro o regulaminie
ZOBACZ WIDEO Historia Patryka Dudka - "Duzers, jesteś wicemistrzem świata"