Żużel. Prezes PGE Ekstraligi przypomniał sprawę wielkiego długu Stali Gorzów. Mocne słowa Komarnickiego!

Newspix / Łukasz Trzeszczkowski / Tomasz Gollob i Władysław Komarnicki.
Newspix / Łukasz Trzeszczkowski / Tomasz Gollob i Władysław Komarnicki.

Atmosfera po zgrupowaniu Moje Bermudy Stali na Teneryfie nadal jest gorąca. W dyskusję włączył się prezes PGE Ekstraligi Wojciech Stępniewski, który przywołał sprawę dawnego długu gorzowskiego klubu i wywołał do tablicy Władysława Komarnickiego.

Wojciech Stępniewski umieścił na Twitterze link do wywiadu z Jerzym Synowcem, który pojawił się w poniedziałek na WP SportoweFakty i opatrzył go komentarzem: Daleki jestem od oceniania, ale widzę, że niektórym byłym prezesom zaczyna się nudzić. Pamięć mnie myli i muszę zapytać się Władysława Komarnickiego: ile długo zastał, jak przejmował Stal Gorzów 16 lat temu. 5 mln? Dobrze pamiętam? - zapytał prezes PGE Ekstraligi.

Na reakcję Komarnickiego nie trzeba było długo czekać. - Dokładnej kwoty nie pamiętam. Nie wiem, czy była precyzyjnie taka, jak pisze pan Stępniewski. Musiałbym to sprawdzić w papierach, ale jednego jestem pewny. Była naprawdę olbrzymia - odpowiada były prezes Stali.

- Sytuacja była tragiczna. Wielu ludzi pukało się wtedy w czoło, że się podjąłem i postanowiłem ratować Stal. Nikt inny nie miał takiej odwagi. Ja zrobiłem to na prośbę prezydenta. Gdybym miał pójść na to drugi raz, to nigdy w życiu bym tego nie zrobił. Stworzyłem cztery firmy, ale w żadnej z nich nie miałem nawet 50 proc. takiej roboty do wykonania jak w klubie. A przejąłem to wszystko po panach Synowcu i Gondorze. To pokazuje, że w obecnej sytuacji o Teneryfie i miejskiej dotacji biorą udział ludzie, którzy nie powinni ze względów moralnych zabierać głosu - podsumowuje Komarnicki.

Z kolei Marek Grzyb przypomniał nam, że jako prezes nadal zmaga się z nieuregulowanymi zaległościami, które dotyczącą wynoszącej 600 tysięcy złotych dotacji z 2001 roku. Szef Stali dodał, że sześć lat później została ona uznana przez sąd za rozliczoną niewłaściwie. - W związku z tym do czerwca 2021 klub będę musiał spłacać 2725 złotych miesięcznie - napisał nam Grzyb i stwierdził również, że kwota byłaby zdecydowanie wyższa, gdyby nie zapadła decyzja o umorzeniu odsetek w wysokości 481 tysięcy złotych. Wymiana ciosów w Gorzowie trwa zatem w najlepsze.

Zobacz także:
Duża kasa z telewizji spowoduje przepaść?

ZOBACZ WIDEO Żużel. Patryk Dudek: ciężko będzie bić się o pierwsze miejsce. Najważniejsze utrzymanie

Źródło artykułu: