Start rozgrywek bez kibiców będzie rzecz jasna kłopotliwą kwestią dla wszystkich drużyn startujących w polskich ligach. Dla kilku klubów może oznaczać to jednak szczególnie bolesne straty finansowe. Mowa zwłaszcza o tych, które w ostatnich latach notowały ponadprzeciętną sprzedaż karnetów oraz świetną frekwencję, a także o poważnie odradzających się ośrodkach.
Prawdziwe karnetowe szaleństwo odnotowano zwłaszcza w Lublinie, gdzie ponad rok temu w mgnieniu oka wyprzedano komplet wejściówek uprawniających do obecności na wszystkich spotkaniach ligowych Motoru. A zainteresowanych było kilkukrotnie więcej, niż może pomieścić stadion przy Al. Zygmuntowskich. W tym samym czasie karnet próbowało zakupić wtedy kilkanaście tysięcy osób!
Pandemia koronawirusa może w tym roku pokrzyżować również plany działaczy Cellfast Wilków. W Krośnie znów wzrosło zainteresowanie żużlem, zbudowano całkiem ciekawy skład, a do tej pory sprzedano już blisko 1,5 tys. abonamentów, co jest znakomitym wynikiem, zwłaszcza, że mamy dopiero styczeń, a mowa o niższym szczeblu rozgrywek.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Przedpełski: Jest to frustrujące, kiedy ktoś na starcie spisuje cię na stratę. Myślę, że Apator ma fajny skład
Można zresztą powiedzieć o małej "magii beniaminka", start w wyższej lidze zawsze budzi sporo emocji wśród kibiców, więc w zaistniałych okolicznościach sporo stracić może także eWinner Apator Toruń. W Grodzie Kopernika być może nie odnotowano w ostatnim czasie spektakularnych sprzedażowych liczb, a Motoarena często świeciła pustkami, jednak ciężko przypuszczać, aby podobnie było w sezonie, w którym "Anioły" znów zawitają do elity.
Sporym zainteresowaniem karnetami zwykle cieszono się we Wrocławiu i Gorzowie. Poza tym pełne trybuny na obiektach Betard Sparty i Moje Bermudy Stali nie były rzadkim widokiem, dlatego działacze tych klubów nie chcą zapewne myśleć o starcie ligi bez kibiców, tym bardziej, że oba zespoły zakontraktowały w minionym okienku transferowym naprawdę duże nazwiska.
Nadzieję na jak najszybsze zniesienie obostrzeń z pewnością mają także w Częstochowie, gdzie w latach 2018-2019 odnotowywano największą średnią frekwencję na trybunach (2018 - 13,000, 2019 - 13,833). Wpływy z biletów, przy tak dużym zainteresowaniu spotkaniami, są zatem naprawdę spore. Na ten moment pozostaje czekać na rozwój wydarzeń i liczyć, że jednak uda rozpocząć się rozgrywki z udziałem kibiców.
Zobacz także: Żużel. Talent większy niż u Taia Woffindena, ale inna głowa. Wściekał i zachwycał równocześnie
Zobacz także: Zbigniew Boniek spotkał się z legendą. "Nieformalne zebranie zarządu"