Na początku 20. XX wieku Johnny Hoskins był sekretarzem Maitland Show Society - miejsca, gdzie odbywały się wyścigi konne. W trakcie swoich przejażdżek po Nowej Południowej Walii dostrzegł motocyklistów ścigających się po lokalnych torach przeznaczonych dla jeździectwa.
To wtedy, jak podaje portal mcnews.com.au, wpadł na pomysł, aby zorganizować zawody na obiekcie Maitland Showgrounds. Zaprosił kilku zawodników, aby zaprezentowali się na torze. Datę 15 grudnia 1923 roku uznaje się za narodziny australijskiego żużla.
Następnie zabrał swój pomysł do Newcastle, Sydney, Perth oraz Brisbane. Zaledwie cztery lata później na obiekcie Claremont Showground odbyła się pierwsza impreza przy sztucznym oświetleniu, którą na żywo oglądało aż 15 tysięcy widzów.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło
Stadion w Claremont stał się jednym z najdłużej działających obiektów tego typu na świecie. Funkcjonował w latach 1905-2000, a zmagania żużlowców odbywały się tam przez ponad siedem dekad.
10 kwietnia 1928 roku statek o nazwie "Oronsay" wypłynął z Fremantle, zabierając na pokład 13 australijskich żużlowców wraz z ich motocyklami, aby pomóc wprowadzić ten sport do Wielkiej Brytanii.
Zaledwie rok później na Wyspach funkcjonowały już rozgrywki ligowe. W Southern League górą było Stamford Bridge Pensioners, a w English Dirt Track League zespół z Leeds. Puchar Ligi zgarnęło Halifax.
W 1936 roku przeprowadzono pierwszy w historii finał indywidualnych mistrzostw świata, w którym triumfował Lionel van Praag. Australijczyk w biegu dodatkowym pokonał przedstawiciela gospodarzy Erica Langtona.
Wizjoner Johnny Hoskins blisko sto lat temu podjął ryzyko, organizując zawody motocyklowe na owalnym torze. Z biegiem czasu dyscyplina stawała się coraz popularniejsza, dotarła na wszystkie kontynenty - z wyjątkiem Antarktydy - i przetrwała aż do dnia dzisiejszego.
Czytaj także:
- Marek Cieślak szczerze o Włókniarzu, chłodnych relacjach z Janowskim, alkoholu i pogodzeniu się z Gollobem
- Plebiscyt szansą na sukces. Bartosz Zmarzlik może znów zaskoczyć