Zane Keleher przyjechał do Europy z nadziejami na zostanie gwiazdą światowego speedwaya. Niestety plany popsuła mu pandemia COVID-19, która nie pozwoliła na rozegranie sezonu żużlowego w Wielkiej Brytanii. Stąd też nie miał okazji ani razu wystąpić w barwach Poole Pirates.
Ta nieudana przygoda jednak nie spowodowała w Australijczyku niechęci do żużla. Obecnie przebywa on w swoim kraju, gdzie intensywnie przygotowuje się do sezonu. Niedawno nawet miał okazję wystąpić w mistrzostwach stanu Queensland, na których spisał się bardzo dobrze - zajął 3. miejsce, a w pokonanym polu zostawił m.in. Nicka Morrisa.
Keleher ma nadzieję, że dzięki dobremu przygotowaniu do sezonu na Antypodach będzie miał okazję święcić sukcesy w barwach Poole Pirates. - Naprawdę nie mogę się doczekać powrotu do Poole i zdobywania punktów dla "Piratów". Chcę już spotkać się z naszymi fanami. Jednak przede wszystkim nie mogę się doczekać powrotu na tor i ścigania się z kolegami z zespołu - mówił Zane Kelher w "Daily Echo".
Co ciekawe, Australijczyk w przygotowaniach stosuje nietypowy w żużlu rodzaj treningu. Chociaż należy przyznać, że w wielu innych dyscyplinach coraz więcej słyszy się o tego typu działaniach.
- Wizualizuję już sobie pierwszy wygrany wyścig dla Poole Pirates - mówił Australijczyk. - Kiedy to już się stanie rzeczywistością to będzie naprawdę wyjątkowy moment podsumowujący ciężką pracę z wszystkich ostatnich lat i przede wszystkim wynagrodzi wszystkie problemy z sezonu 2020 - podsumował Keleher.
Zobacz także: Wilki polują na zawodnika Orła
Zobacz także: Rusiecki może mieć kłopoty
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy