Żużel. Plusy i minusy weekendu. Mistrz Zmarzlik jedzie jak z nut. Fogo Unia wyciągnęła wnioski

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

Dwa triumfy dzień po dniu w Pradze nie pozostawiają złudzeń, że Bartosz Zmarzlik jest obecnie najlepszy na świecie. W PGE Ekstralidze do normy wróciła Unia, z kolei w eWinner 1. Lidze zawód w Łodzi sprawił Apator. Oto plusy i minusy weekendu.

[b]

PLUSY[/b]

Bartosz Zmarzlik za potwierdzenie mistrzowskiej klasy. Nie przepadał za Marketą. Cztery razy podejmował próbę polubienia jej, ale nie udawało się. Ani razu nie był w finale. Przyszło jednak do tego sezonu i Praga od tej pory będzie mu się już kojarzyć wyjątkowo. W piątek i sobotę pokonał wszystkich rywali, bezsprzecznie wygrywając i inkasując w sumie 40 punktów do klasyfikacji Grand Prix. Zmarzlik nie tylko potrafił w Czechach świetnie startować, ale też atakować na dystansie, co w Pradze nigdy nie jest łatwe. Ta z finału drugiego dnia na długo zapadnie w pamięć. Tai Woffinden mógł tylko pokiwać z uznaniem głową dla klasy swojego rywala.

Fogo Unia Leszno za wyciągnięcie wniosków. Najedzenie się strachu u siebie (47:43), porażka 38:52 na wyjeździe, strata bonusu. Pojedynki z RM Solar Falubazem Zielona Góra nie były w rundzie zasadniczej dla mistrzów kraju przyjemne. Przyszło natomiast do play-offów i Byki wygrały w Grodzie Bachusa (46:44), będąc już bardzo blisko finału. Spotkanie w fazie zasadniczej posłużyło leszczynianom jako pożyteczna lekcja, z której wyciągnięto wnioski.

Jack Holder za kolejny świetny weekend. W sobotę ciągnął za uszy eWinner Apator Toruń w Łodzi (16 punktów), w niedzielę wydatnie pomógł Moje Bermudy Stali we Wrocławiu (10+1), dzięki czemu gorzowska ekipa wykonała ważny krok w kierunku finału PGE Ekstraligi. Australijczyk nie zatrzymuje się i wciąż notuje znakomite wyniki. Nie można też odnieść innego wrażenia, że w pewnym sensie to Holder "ustawił" tegoroczne ekstraligowe zmagania. Bez jego dobrej postawy Stali nie byłoby w najlepszej czwórce.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Przed GKM-em gorący okres. Można się spodziewać kilku zmian

MINUSY

eWinner Apator Toruń za to, że zawiódł w hicie kolejki w Łodzi. Wspomniany Holder i Wiktor Kułakow byli jedynymi zawodnikami, którzy nie zawiedli na Moto Arenie w starciu z wiceliderem. Pozostałych zawodników Aniołów Orzeł potrafił zneutralizować i wręcz obnażyć, by ostatecznie zwyciężyć 47:43. Apatorowi praktycznie przez cały mecz "nie groziła" wygrana. Holder i Kułakow na sam koniec tylko zmniejszyli rozmiary drugiej w tym roku porażki. Przegrana w Łodzi w słabym stylu, ale już w najbliższy weekend torunianie powinni zapewnić sobie wreszcie awans do PGE Ekstraligi. Na Motoarenę przyjedzie Unia Tarnów.

Lokomotiv Daugavpils za skomplikowanie sobie sytuacji. Łotysze mieli wszystko w swoich rękach, a teraz będą musieli liczyć już tylko na cud, żeby utrzymać się w eWinner 1. Lidze. Wszystko przez dwie domowe porażki, jakich doznali w piątek i sobotę. Najpierw z Unią Tarnów (44:46), a potem z Arged Malesa TŻ Ostrovią (43:47). Wygrana Abramczyk Polonii Bydgoszcz w niedzielę z Jaskółkami (49:41) sprawiła tym samym, że Lokomotiv spadł na ostatnie miejsce w tabeli. Spoglądając na terminarz, drużynie z Daugavpils trudno będzie zachować ligowy byt.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Oto polskie dublety w Grand Prix. Był Gollob, był Janowski, a teraz Zmarzlik
Siódemka kolejki. Kapitalny Jack Holder nie wystarczył. Michaiłow liderem Lokomotivu

Źródło artykułu: