Motowizja od tego roku transmitować będzie wszystkie mecze 2. Ligi Żużlowej. To nowy projekt i robiony na szeroką skalę, na czele którego stoi związany wcześniej z Canal+ Gabriel Waliszko. Nie bał się on postawić na ludzi młodych, ale pełnych pasji do żużla. W ten sposób do nowo tworzonego projektu dołączyła Katarzyna Łapczyńska.
Wrocławianka, która od lat fotografuje imprezy motorsportowe, a zdjęcia jej autorstwa można zobaczyć na WP SportoweFakty, jest pierwszą komentatorką w żużlowym świecie. Wcześniej panie podczas transmisji telewizyjnych pracowały głównie w studiu albo przy ściance z wywiadami.
Najpierw był żużel, potem motocykl
Katarzyna Łapczyńska miała kilka lat, gdy pierwszy raz została zabrana na zawody żużlowe na Stadion Olimpijski. Z czasem oglądanie meczów stało się czymś obowiązkowym, po czym los dał jej możliwość pracy z zawodnikami - chociażby z Nicolaiem Klindtem czy Hansem Andersenem.
Obecnie Łapczyńska zajmuje się nie tylko żużlem i fotografią, ale też ściga się na motocyklu. Pod tym względem jest ewenementem w środowisku.
- Jako malutka dziewczynka chodziłam na Stadion Olimpijski i już wtedy byłam mocno zakochana w żużlu. Kolekcjonowałam programy i "Tygodniki Żużlowe", znałam na pamięć wszystkie składy. Pewnie gdyby nie żużel, sama nigdy nie zaczęłabym jeździć, bo moja miłość do motoryzacji pchnęłaby mnie bardziej w stronę samochodów - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Na pewno wejście w ten sport jako kibic, a później w innych rolach, podkręciło moją zajawkę na dwa kółka. Inne sporty motocyklowe są w Polsce zdecydowanie mniej znane i popularne, więc i mniejsza szansa, by małe dziecko miało szansę się w nich zakochać. Szczególnie, że moi rodzice nie mają nic wspólnego z motocyklami i nigdy specjalnie nie pchali mnie w tę pasję - dodaje Łapczyńska.
Czas na nowe doświadczenie
Propozycja Gabriela Waliszki była dla naszej redakcyjnej koleżanki niespodzianką. Po chwili zastanowienia padła odpowiedź twierdząca i tak oto mamy pierwszą w żużlu motocyklistkę, która będzie komentować mecze ligowe. Debiut już w najbliższą niedzielę przy okazji starcia SpecHouse PSŻ-u Poznań z Wolfe Wittstock.
Łapczyńska do tej pory sama recenzowała żużlowców, pisząc wybrane teksty pomeczowe dla działu Żużel w WP SportoweFakty. Teraz sama trafi pod lupę, bo kibic żużlowy będzie analizować jej sposób komentowania. - Z biegiem czasu człowiek przyzwyczaja się do bycia ocenianym. Po prostu nie ma innego wyjścia - mówi.
- Zawsze ktoś będzie za, a ktoś przeciw. Im więcej osób cię zna, tym automatycznie więcej za tobą nie przepada. Takie jest życie. Żużlowcy wiedzą o tym doskonale. Ja od zawsze jestem "na świeczniku", bo jestem kobietą i udzielam się sporo w różnych mediach. Automatycznie każdy jest ciekawy, jak jeżdżę, czy jest szybszy czy wolniejszy. To normalne - dodaje.
Widok kobiety w budce komentatorskiej może zdziwić niektórych zawodników. Część z nich dobrze zna wrocławiankę, obserwując ją chociażby w social mediach. Zdarza się, że przed meczami zapytają ją w parku maszyn o ostatnie treningi na motocyklu czy kontuzje. - Przez wiele lat przy tym sporcie raczej nikomu specjalnie nie podpadłam, szczególnie, że niektórym zawodnikom pomagałam, a od dłuższego czasu głównie robię zdjęcia - zdradza Łapczyńska.
Dlaczego motocykl sportowy, a nie żużel?
Skoro Łapczyńska od małego była wychowywana na żużlu, to dlaczego postawiła na motocykl sportowy i tory asfaltowe? - Będąc dzieckiem zarzekałam się, że nigdy nie kupię sobie tandetnego "plastika" (tak określa się motocykle sportowe - dop. aut.), a ścigacze są dla psychopatów. Naprawdę - mówi nasza redakcyjna koleżanka.
W pewnym momencie los sprawił, że usiadła na motocyklu sportowym i wszystko zmieniło się jak za dotknięciem magicznej różdżki. Okazało się bowiem, że Łapczyńska ma naturalny talent do tego typu jazdy. - Jazda na kolanie czy łokciu to dla mnie coś naturalnego. Zdarza mi się przejechać crossówką, ale nie czuję terenu tak dobrze, jak asfaltu. Kocham każdy motocykl i każdym chętnie jeżdżę, ale coś wybrało za mnie - dodaje.
Łapczyńska często sama pracuje przy swoim motocyklu, podobnie zresztą jak żużlowcy. Ci często lubią tłumaczyć swoje słabsze występy właśnie problemami sprzętowymi. Wrocławianka w ogóle im się nie dziwi.
- Sprzęt w dzisiejszym sporcie zawodowym odgrywa ogromną rolę, w amatorskim zresztą też. Jeśli coś jest nie tak z motocyklem, głowa automatycznie przestaje pracować tak, jak powinna. Nawet amator odczuwa różnice w swojej jeździe w zależności od jakości sprzętu - mówi.
Dlatego też nowa komentatorka zapowiada w tej sytuacji, że będzie łaskawym okiem spoglądać na zawodników, gdy w trakcie transmisji usłyszy, ze kolejny nieudany wyścig to kwestia złych przełożeń albo niewyregulowanego gaźnika.
- Kibicom łatwo oceniać zza ekranu, ale żużel, tak jak i inne dyscypliny motocyklowe, to bardzo złożony sport. Czasem o wyniku decydują detale. Oczywiście, bardzo wiele zależy od zawodnika, ale na pewno nie wszystko - podsumowuje Łapczyńska, która już w niedzielę zamieni platformę dla fotografów na budkę komentatorską.
Czytaj także:
Dania bez Grand Prix w tym roku
Czy zespół, który nie ma prawa spaść, spadnie?
ZOBACZ WIDEO Zmarzlik dalej w Stali? Jak się prezes uprze, to zostanie