Koronawirus mocno utrudnił życie promotorom sportowym, ale powoli każda dyscyplina odradza się z przymusowego snu. Wiemy już, że 5 lipca na tory powróci Formuła 1, pod koniec przyszłego miesiąca rywalizację wznowi MotoGP.
Nawet w środowisku żużlowym działacze odpowiedzialni za mistrzostwa Europy TAURON SEC pokazali, że w trudnych warunkach można dopiąć wszelkie formalności i ogłosić start cyklu. Europejski czempionat odbędzie się w lipcu, wyłącznie w Polsce, ale przynajmniej znamy już wszystkie zasady i listę startową.
Tymczasem ciągle nie wiadomo, co wydarzy się z mistrzostwami świata. Ostatnio doszło nawet do zabawnej sytuacji, w której były mistrz świata Jason Doyle rugał na Twitterze BSI za to, że nabrało wody w usta i nie przedstawia żadnych konkretów związanych z SGP.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Nie powinno tak być, że sezon rusza, a sprawa Drabika nie jest rozwiązana
- Nie jestem zaskoczony tym, że TAURON SEC ma się rozgrywać tylko w Polsce, ale też nie chciałbym, aby tak było w przypadku Grand Prix. Skoro mamy mówić o mistrzostwach świata, to powinny się one się odbywać też w innych krajach - komentuje Jan Krzystyniak, były żużlowiec i trener.
Brytyjska firma, promotor mistrzostw świata, znalazła się w trudnym położeniu. Przez lata żyła głównie z polskich miast-organizatorów, które były w stanie się licytować i podbijać stawkę, byle tylko zdobyć prawa do organizacji Grand Prix. Teraz to się zmieniło, bo jeśli SGP miałoby zostać rozegrane przy trybunach wypełnionych w 25 proc., to polskie miasta i kluby poszłyby z torbami.
BSI nie chciało się nawet odświeżyć kalendarza na swojej stronie. Widnieje tam ciągle turniej w Cardiff, który został już przeniesiony na rok 2021. Jest też Grand Prix Szwecji z datą 25 lipca. Czy to jednak realne? I czy z kibicami na trybunach? Czy Polacy, którzy mają wejściówki na turniej w Hallstavik, mają się szykować do podróży? Odpowiedzi na te pytania nie znają chyba nawet w BSI.
- BSI ma ogromne problemy, a ten brak jakichkolwiek informacji jest na to najlepszym dowodem. Jak dla mnie, jedyne rozwiązanie i szansa, by wyjść z twarzą z tego impasu, to zorganizowanie jednodniowego finału IMŚ w tym sezonie. Przynajmniej nie będzie zwalania winy, że mistrzostwa były rozgrywane za wszelką cenę, tylko w Polsce, itd. Nikt nie zrzuci też winy na regulamin - dodaje Krzystyniak.
Dobra wiadomość jest też taka, że powoli rządy BSI w żużlowym Grand Prix dobiegają końca. Jak wiadomo, od roku 2022 prawa do cyklu przejmie Eurosport Events.
Czytaj także:
Perfekcyjna inauguracja sezonu w wykonaniu Łaguty
PZM podał wytyczne dla klubów ws. wpuszczania kibiców na stadiony