Żużel. Znowu kłócą się o zagranicznego juniora w PGE Ekstralidze. Pretekstem katastrofa w Rybniku

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Mateusz Tudzież
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Mateusz Tudzież

Juniorzy PGG ROW-u Rybnik nie ukończyli żadnego wyścigu w spotkaniu z RM Solar Falubazem i od razu wrócił temat zagranicznego juniora w PGE Ekstralidze. Argumenty za? W najlepszej lidze świata należy trzymać poziom. Przeciwników jest jednak więcej.

O tym, że PGG ROW może mieć najsłabszy duet juniorów w PGE Ekstralidze, mówiło się już dawno. Rzecz w tym, że na inaugurację doszło do wydarzenia bez precedensu. Młodzi rybniczanie nie tylko odstawali od rywali, ale mieli także problemy z płynną jazdą. W dodatku na torze mogło dojść do tragedii, bo niewiele zabrakło, żeby rywale przejechali Kacpra Kłosoka, który upadł na drugim łuku.

- Rozumiem, że przeciwnicy zagranicznych juniorów są zadowoleni z tego, co widzą w drugim biegu w Rybniku - napisał na Twitterze Marcin Kuźbicki z Eleven Sport. Wtedy od razu rozpoczęła się gorąca dyskusja. W opozycji do dziennikarza ustawił się Krystian Plech i wielu kibiców. - Ani Norbert Krakowiak, ani Mateusz Tonder czy nawet Damian Pawliczak by się tak nie wybili, jakbyś dał im jedno miejsce w składzie - odpowiedział menedżer Patryka Dudka.

Kuźbicki uparcie trwał przy swoim. - Miejsca nadal byłyby dwa, ewentualnie konkurencja większa. Naprawdę nie sądzę, że rywalizacja z 19 - letnim Janem Kvechem zrujnowałaby im kariery. A jakby co, to zawsze są niższe ligi, z czego Tonder korzystał z bardzo dobrym skutkiem - zauważył.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Nie powinno tak być, że sezon rusza, a sprawa Drabika nie jest rozwiązana

Dziennikarz Eleven Sports później odpowiadał na zarzuty, że przecież w innych ligach nikt nie dba o polską młodzieżą. - Nie chodzi o czyjkolwiek interes, tylko o trzymanie poziomu rozgrywek. Jeden obcokrajowiec w Ekstralidze byłby optymalny. Dobry junior przebije się niezależnie od przepisów. Po prostu na tym poziomie powinni jeździć żużlowcy adekwatni do prestiżu ligi - stwierdził Kuźbicki.

Twitterowej wymianie zdań uważnie przyglądał się także Sławomir Kryjom. - Nie rozumiem, dlaczego w ogóle łączymy kwestię juniorów ROW-u z zagranicznymi młodzieżowcami - powiedział nam były menedżer Unibaksu Toruń.

- Sprawa rybnicka ma drugie dno. Niedawno doszło do upadku Przemysława Giery, a później mieliśmy same literki juniorów na inaugurację PGE Ekstraligi. Przypadek? Nie sądzę. Należy zadać pytanie, czy młodzieżowcy zostali optymalnie przygotowani do startu rozgrywek. Nie ma imprez młodzieżowych, ale nikt nie zabraniał robić dwóch treningów w ciągu dnia, żeby wyjechać jak najwięcej okrążeń. Tak było w Lesznie. W Rybniku ktoś wolał zaryzykować - stwierdził Kryjom.

- Poza tym problem polega na tym, że kluby nastawiają się najczęściej na dwójkę juniorów. Kiedy któryś wypada, to zaczynają się schody. Na ogół nie ma kogo wystawić. Wizja z zawodnikami zagranicznymi jednak do mnie ani trochę nie przemawia. Nie po to wykładamy gigantyczne pieniądze na szkolenie i rozbudowujemy rozgrywki juniorskie, żeby zabierać miejsce naszym chłopakom - podsumował nasz ekspert.

Dyskusja na temat zagranicznego juniora z pewnością będzie jeszcze wracać. Po pierwszej kolejce PGE Ekstraligi mamy cztery kluby, które są zadowolone z występu swoich młodzieżowców. Dobre mecze odjechała młodzież z Wrocławia, Zielonej Góry, Leszna i Częstochowy. Powodów do radości nie ma natomiast w Gorzowie, Grudziądzu i Rybniku. O juniorach Motoru Lublin celowo nie wspominamy, bo w kolejnych spotkaniach powinno być zdecydowanie lepiej. Potencjał Wiktora Lamparta i Wiktora Trofimowa jest przecież ogromny.

Zobacz także:

Znamy terminarz eWinner 1. Ligi!
Debiutant w nSport+ miał ciężką noc

Źródło artykułu: