Piotr Protasiewicz: Słowa pochwały i wielki szacunek dla Jarka

Reprezentacja Polski po raz trzeci w historii zdobyła Drużynowy Puchar Świata. W niedzielę w Lesznie tylko 3 punkty zdobył dla biało-czerwonych Piotr Protasiewicz. Dlaczego pojechał tak słabo?

- Moja postawa w finale była "nie bardzo", jednak najważniejsze jest to, że udało nam się zdobyć ten tytuł. Nie będzie za bardzo rozliczania, bo nie jestem w najlepszej formie fizycznej, a przy trudnych warunkach, jakie były w Lesznie, moja jazda była słaba. Nie ma tutaj co za bardzo wydziwiać i kombinować. Pojechałem słaby mecz, szczęście, że Jarek miał rewelacyjny dzień i ciągnął całą drużynę, a my zbieraliśmy jakieś punkty z toru, słowa pochwały i wielki szacunek dla Jarka - podsumował niedzielne zawody Piotr Protasiewicz.

Polacy "zaczęli jechać" po opadach deszczu (po 19. biegu). - Mieliśmy w końcówce dobry układ pól startowych, może nie ja, bo miałem trzecie pole, ale koledzy mieli cztery razy pierwsze pole i wykorzystali to w 100 procentach. Do teraz nie wierzę, jak udało nam się wyjść z takiego impasu - powiedział "PePe".

Polacy nie mieli kiedy cieszyć się i świętować ze złotych medali, gdyż na ten sam dzień zaplanowano spotkania ligowy. Mecz w Zielonej Górze został jednak odwołany. - Tor się nie nadawał do jazdy. Szkoda, że prędzej się nie odwołało tego meczu. Kibice z Leszna i Zielonej Góry jak również i my mogliśmy sobie spokojnie zostać i świętować, a tak na szybko "na wariackich papierach" jechało się do Zielonej Góry, gdzie o godzinie piątej czy czwartej było wiadome, że na tym torze nie da się odjechać zawodów - stwierdził Piotr Protasiewicz.

Lider Falubazu ma nadzieję, że powtórkę spotkania uda odjechać się w optymalnych składach. - Leszno chce jechać w środę, my w piątek. Tu nie może Iversen, tu Adams. Powstała też kosmiczna propozycja, aby dwa mecze odjechać w niedzielę. Mam nadzieję, że to się jakoś poukłada i odjedziemy to spotkanie w pełnych składach - zakończył świeżo upieczony mistrz świata.

Źródło artykułu: