Kilkanaście tysięcy kibiców z Rybnika wspierało pod koniec września Kacpra Worynę podczas wielkiego finału TAURON SEC na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Zawodnik ROW-u Rybnik znajdował się w grze o medal do samego końca. W biegu dodatkowym musiał walczyć o "krążek" z Leonem Madsenem.
Woryna znajdował się na prowadzeniu, ale na ostatnim okrążeniu posłuszeństwa odmówił mu silnik. - Walczyłem o medal z zawodnikiem, który jechał trzy z czterech rund. Czy ja na niego zasługiwałem? Czy z przekroju całego sezonu bardziej jednak zasługiwałem na czwarte miejsce? - zapytał retorycznie rybniczanin podczas programu "Okno na Sport" w Eurosporcie.
23-latek uważa, że pretensje za brak pierwszego medalu w mistrzostwach Europy może mieć wyłącznie do siebie. Mógł bowiem pokazać się z lepszej strony we wcześniejszych turniejach. - Skupiamy się na zawodach w Chorzowie, gdzie wszystko było o być albo nie być. Jednak w Guestrow ostatni bieg mi nie wyszedł, a miałem dobre pole startowe. W Toruniu pogubiłem parę punktów, w Vojens też nie ustrzegłem się błędów. To jest dla mnie lekcja. Każda porażka jest nawozem sukcesu - ocenił żużlowiec.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Minister sportu opowiada o planach odmrażania sportu. Kiedy wrócimy na siłownie i sale gimnastyczne?
Po finale TAURON SEC głośno było też o tym, że w jednym z wyścigów Paweł Przedpełski nie pomyślał o koledze z reprezentacji i nie przepuścił go przed siebie. W ten sposób Woryna zyskałby punkt więcej do klasyfikacji generalnej, a bieg dodatkowy z Madsenem nie byłby potrzebny.
- Nie rozmawiam z innymi zawodnikami podczas meczu "dam ci paczkę snusów (szwedzka odmiana tabaki - dop. aut.), jak mnie puścisz". Pretensje do Pawła były niepotrzebne, bo miał swój dzień, pojechał świetne zawody, co dało mu chyba kontrakt w Częstochowie, bo prezes Świącik się tym od razu pochwalił. Winię silnik, bo 400 metrów więcej w tym barażu i byłby wilk syty i owca cała, bo ja miałbym medal, a Paweł podium w zawodach - ocenił Woryna.
- Więcej braku sportowego ducha bym się upatrywał w zachowaniu Leona Madsena, który potem jeździł i się cieszył, że zdobył medal na trupie tak naprawdę. To było dla mnie mniej sportowe podejście niż to, że Paweł Przedpełski mnie wyprzedził - podsumował pół żartem pół serio zawodnik rybnickiego ROW-u.
Rybniczanin stwierdził też, że po wydarzeniach ze Stadionu Śląskiego "zadra przez chwilę w nim siedziała", ale już kilka godzin później cieszył się z tego, że cało i zdrowo zakończył sezon. Dodatkowo czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej TAURON SEC dało mu automatyczną przepustkę do tegorocznego cyklu. O ile ten w ogóle się odbędzie, co w dobie pandemii koronawirusa nie jest takie oczywiste.
Czytaj także:
Zasada spadków i awansów musi pozostać
Karkosik ma propozycję dla Witkowskiego. 1,5 mln zł na żużel