8 maja rozpoczyna się okres kwarantanny dla obcokrajowców, jaki został wprowadzony przez PGE Ekstraligę w związku z koronawirusem. Zawodnicy zagraniczni muszą przez 14 dni poddać się kwarantannie, po czym zostaną przebadani na obecność COVID-19. Gdy będą zdrowi, dostaną zgodę na treningi i do końca sezonu nie będą mogli opuszczać Polski.
Ostre restrykcje okazały się problemem dla wielu żużlowców, którzy posiadają też kontrakty w innych ligach. Mowa chociażby o Jasonie Doyle'u, który dość szybko porozumiał się z Eltrox Włókniarzem Częstochowa, ale pozostawił na lodzie zespoły w Wielkiej Brytanii, Danii i Szwecji.
- Moje kluby w Danii, Szwecji i Wielkiej Brytanii nie są szczęśliwe. Wiem, że jest sporo rozmów na temat restrykcji w Polsce. Jeśli tylko zostaną one poluzowane, to wracam do ścigania w innych krajach - zapowiedział Doyle na specjalnym nagraniu w social mediach.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Cugowski: Żużel jest sportem, który powinien najszybciej wrócić na stadiony
- Na ten moment jedyna opcją jaką miałem, to przeprowadzić się do Polski i tam się ścigać. To jest trudne dla mnie, mojej rodziny. Zwłaszcza żony, bo będziemy żyć osobno przez nie wiadomo jak długi okres. Mam nadzieję, że to wszystko rozumiecie. Jest opcja, że wrócę w przyszłości do innych lig, gdy normalne czasy nastaną - dodał Doyle.
Mistrz świata z sezonu 2017 wybrał ofertę z Polski, bo to właśnie w PGE Ekstralidze zarabia największe pieniądze. Dodatkowo, nasze rozgrywki jako jedyne przedstawiły plan jazdy w dobie pandemii koronawirusa. Liga ruszy przy pustych trybunach i podwyższonym rygorze sanitarnym. Na rozgrywanie meczów bez kibiców nie chcą się zgodzić za to kluby na Wyspach czy w Skandynawii, bo straciłyby zbyt dużo pieniędzy.
- Naprawdę rozumiem decyzję Jasona. W tej chwili my na Wyspach nie możemy zagwarantować, że będziemy mieć jakikolwiek żużel. Dlatego w pełni szanuję to, co postanowił. Żużlowcy zarabiają na życie, nawet na okres po zakończeniu kariery, a ona nie trwa wiecznie. To stosunkowo krótki okres - skomentował na stronie klubowej Swindon Robins menedżer Alun Rossiter, z którym Doyle jest związany kontraktem.
- Jason był lojalny i oddany brytyjskiemu żużlowi do tej pory. Po raz pierwszy podjął taką decyzję, że odpuszcza nasze rozgrywki, a ja nie mogę mu tego zabronić. Federacje krajowe nie są zadowolone z przepisów wprowadzonych przez Polskę, bo to zmusza zawodników do trudnych wyborów. Jason powiedział nam jednak, że jeśli tylko nadarzy się okazja, to wróci do Swindon - dodał Rossiter.
Czytaj także:
Zasada spadków i awansów musi pozostać
Karkosik ma propozycję dla Witkowskiego. 1,5 mln zł na żużel