Żużlowcy, którzy mają wieloletnie kontrakty z klubami, już mogą zacząć zmieniać strategię prowadzenia rozmów. Na początek muszą zejść z ostrego kursu, bo według zbioru zasad, który ma obowiązywać w oknie transferowym (potrwa ono od 1 do 7 maja) brak porozumienia będzie skutkował tym, że w tym roku w ogóle nie pojadą w PGE Ekstralidze. Najlepsza żużlowa liga świata jest zdeterminowana, aby za wszelką cenę ruszyć. Bierze się pod uwagę możliwość uzupełniania składów zawodnikami z niższych klas rozgrywkowych na zasadzie gości.
Najlepiej będzie wyjaśnić ten przepis na konkretnym przykładzie. Weźmy takiego Nickiego Pedersena, który ma z MrGarden GKM Grudziądz umowę do końca października 2021. Jeśli nie dogada się on teraz w sprawie aneksu, to w tym sezonie nie pojedzie. Będzie mógł wrócić za rok, ale nadal jego jedynym partnerem do rozmów będzie GKM. Dla żużlowców z wieloletnimi kontraktami zmiany barw klubowych nie przewidziano.
Poza Pedersenem problem mają: Gleb Czugunow (Betard Sparta Wrocław do 2022), Kenneth Bjerre (GKM do 2021), Max Fricke (Sparta do 2021), Patryk Dudek i Antonio Lindbaeck (obaj Falubaz Zielona Góra do 2021). Wracając do Pedersena, który ogłosił, że może być jego problem z jazdą dla GKM-u, to musi się on liczyć z tym, że jeśli będzie chciał wrócić za rok, to do stołu będzie mógł usiąść wyłącznie z GKM-em. Jeśli teraz odmówi, to takie negocjacje o startach w 2021 roku z pewnością nie będą przyjemne.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Jason Crump
Ktoś powie, że ten przepis to wiązanie zawodnikom rąk i próba zmuszenia ich do tego, by poszli na ustępstwa. Z drugiej stromy i o tym nie wolno zapominać, każdy z żużlowców ma zagwarantowane 200 tysięcy złotych za podpis i 2500 złotych za punkt. Poza tym prezesi klubów, które finansowo dostały przez koronawirusa mocno po tyłku, chcą choć trochę schłodzić rynek.
Kolejnym ważnym zapisem ze zbioru zasad jest ten, który zobowiązuje zawodnika do przebywania w Polsce na czas trwania rozgrywek. Jeśli nie zmienią się przepisy dotyczące przekraczania granic i nie znikną kwarantanny, to żużlowcy zagraniczni muszą przebywać w Polsce. Wyjazd w trakcie trwania ligi będzie skutkował zawieszeniem do końca rozgrywek. Dodatkowo taki zawodnik będzie musiał się rozliczyć z klubem, zwrócić pieniądze, które wcześniej pobrał.
Oczywiście dopuszczane są wyjazdy z ważnych przyczyn rodzinnych. Jeśli zawodnik dostanie zgodę klubu, wówczas może opuścić Polskę, licząc się z tym, że po powrocie będzie musiał przejść obowiązkową 2-tygodniową kwarantannę. To już podpada pod regulamin sanitarny. Z jego zapisów wynika, że każdy żużlowiec wyraża zgodę na monitorowanie stanu zdrowia i wyraża zgodę na badania. Zawodnicy muszą się z całością regulaminu zapoznać i bezwzględnie go respektować. PGE Ekstraliga do wszystkich żużlowców już wysłała specjalny manual sanitarny w dwóch wersjach językowych, aby mogli się zapoznać z nowym reżimem sanitarnym i przygotować do obostrzeń.
Z regulaminu znika zapis, że klub może potrącić zawodnikowi po sezonie za spadek w rankingu. To ma oczywiście związek z tym że wprowadzono nowe, niższe stawki za podpis i punkt. W PGE Ekstralidze zjechano z 250 tysięcy za podpis i 5 tysięcy za punkt do 200 i 2,5 tysiąca. W eWinner 1. Lidze stawka za punkt ma wynosić tysiąc złotych. Za podpis ma być tak jak dotychczas, 60 tysięcy. W 2. Lidze Żużlowej zostaje 20 tysięcy za podpis, a za punkt ma być 625, a nie jak zakładano 800.
Czytaj także:
Prezes Motoru: żużlowcy rozmawiają nie tylko o kasie. Pytają, co z ich rodzinami
Bez Hamulców: Pan mnie nie straszy, panie Grzyb