Daniel Kaczmarek: Rok bez żużla? Finansowo może bym dał radę, ale nie wiem, co na to głowa i organizm (wywiad)

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Daniel Kaczmarek
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Daniel Kaczmarek

- Wstaję rano i nie wiem, co mam robić. Nie chciałbym cały rok siedzieć w domu - mówi nam Daniel Kaczmarek. Zawodnik Unii Tarnów odniósł się także do ewentualnych cięć kontraktów. Jego zdaniem kadłubowa liga może być największym problemem.

[b]

Jakub Czosnyka, WP SportoweFakty: Efekt koronawirusa dotyka żużel coraz mocniej. Pan też już to czuje?[/b]

Daniel Kaczmarek, zawodnik Unii Tarnów: Na razie wszystko stoi i jest zamrożone. Jeżeli chodzi o cięcia finansowe, to na razie żadnych wiadomości ze strony swojego klubu nie mam. Nie poruszaliśmy tego tematu.

Rozumiem, że nikt z tarnowskiego klubu nie kontaktował się z Panem i nie wspominał o takiej konieczności?

To znaczy w kontakcie jesteśmy cały czas. Wiem, że odbywają się wideokonferencje prezesów klubów, także po ich zakończeniu jesteśmy informowani na bieżąco. Na razie czekamy, czy w ogóle liga ruszy. Nic nie jest na 100 procent pewne, więc ciężko już teraz rozmawiać o renegocjacji kontraktów.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Cugowski: Żużel jest sportem, który powinien najszybciej wrócić na stadiony

A pan się w ogóle zastanawiał nad tym, o ile procent jest gotowy zejść w dół ze swoim kontraktem? Tak, żeby jazda na żużlu po prostu się opłacała.

Na pewno przeszło mi przez myśl, ile minimum trzeba byłoby zarabiać, aby przynajmniej nie dokładać do interesu. Dokładnej liczby jednak nie podam. Mamy sporo niewiadomych. Nie wiemy, czy w lidze pojedzie Lokomotiv Daugavpils. Nie wiemy też, co z obcokrajowcami. A oprócz tego nie znamy formatu ligi - czy z play-offami czy bez. To wszystko składa się na liczbę spotkań w sezonie. Jeżeli będzie więcej jazdy, to wtedy można troszeczkę mniej za punkt zarabiać, bo to się zwróci wraz z ilością biegów i zdobytych punktów. Najgorzej będzie jednak, jeśli pojedziemy ligę bez Łotyszy i tylko z rundą zasadniczą. Zostanie jedynie 12 meczów. Wtedy małe szanse na jakiś zarobek.

Unia Tarnów wypłaciła już panu wszystkie należności związane z przygotowaniem do sezonu?

Na ten temat nie chciałbym się wypowiadać. Jestem cały czas w kontakcie z prezesem. Widzę jego starania i wiem, że walczy. Otrzymujemy jakieś środki troszeczkę wolniej i w troszeczkę mniejszych ratach. Może nie jest tak płynnie, jak mogłoby to być, gdyby ruszył sezon, ale na pewno nie jest też tak, że klub zerwał z nami kontakt i koniec tematu. Próbujemy razem przetrwać jakoś ten okres.

Niektórzy mówią, że jeszcze 2-3 miesiące takiej niepewnej sytuacji i zawodnicy będą musieli pójść do normalnej pracy. Pan byłby gotowy pod względem finansowym na rok bez jazdy na żużlu?

Finansowo może bym sprostał, ale nie wiem, czy moja głowa i organizm by wytrzymały, bo ile można siedzieć w domu? Wstaję rano i nie wiem, co mam robić. Wiadomo, że cały czas podtrzymuję formę, ale przydałoby się też coś innego porobić. Gdyby spełnił się czarny scenariusz, to na pewno nie chciałbym cały rok siedzieć w domu. Nawet dla samego siebie chciałbym coś robić. A przy okazji podreperować budżet.

Co ze sponsorami indywidualnymi? Ktoś już panu podziękował za współpracę?

Na razie nikt się nie wycofał. Niektóre rozmowy z potencjalnymi sponsorami, gdzie rozpoczęcie współpracy było już blisko, z wiadomego powodu zostały zawieszone. Mam jednak od początku kariery zbudowane pewne grono sponsorów, które cały czas mnie wspiera. Nie mogę więc na to narzekać. Bardzo im za to dziękuję. Będę starał się odwdzięczyć.

Ilu mechaników pan zatrudnia?

Jednego. Czasami na mecze jeździ pomagać mi wujek czy tata. Na warsztacie natomiast działam wspólnie z mechanikiem. Każdy wie, co ma robić i się uzupełniamy. Także, jeśli pyta pan o potencjalne limity mechaników przypadających na jednego zawodnika, to ja żadnego problemu nie powinienem mieć. Zresztą nawet na wielu turniejach indywidualnych byliśmy tylko we dwójkę i dawaliśmy radę. Ja mu trochę przed i po zawodach troszeczkę bardziej pomogłem. Świetnie daje sobie radę. Mogę zdradzić, że chodzi o Darka Łowickiego. Jest bardzo doświadczony. Czasami podczas zawodów próbowałem mu pomagać, to mu nawet bardziej przeszkadzałem. Radzi sobie sam.

Zasadniczo miałem pytać o ewentualne zwolnienia w pana teamie. Widzę jednak, że tego problemu nie ma.

Uzgodniliśmy z panem Darkiem, jak to ma wyglądać dopóki liga nie ruszy. Na pewno nie zostawię nikogo na lodzie. Tym bardziej, że bardzo wiele mi pomógł i sporo mu zawdzięczam. Co by było, gdybym teraz powiedział mu do widzenia, a wróci liga i zostałbym z ręką w nocniku? Byłoby to nieeleganckie.

CZYTAJ WIĘCEJ: Szykuje się najciekawszy okres transferowy od lat. Kolejna przepowiednia żużlowego Nostradamusa

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. #MagazynBezHamulcow. W Ekstralidze targi o kasę. Oferta dla Wilków

Źródło artykułu: