- W przyszłym tygodniu mamy komisję sportu, ale faktycznie magistrat już podjął decyzję o wstrzymaniu wypłaty transz dla klubów - mówi nam Jerzy Synowiec, radny i były prezes Stali Gorzów. - Działam w piłkarskim Stilonie Gorzów, który nie dostanie około 30 tysięcy złotych i to będzie dla klubu zabójcze. A co dopiero mówić o Stali, gdzie miało być ponad 2 miliony.
Samorządy wstrzymują jednak wypłaty, bo liga nie ruszyła i już wiadomo, że nie wystartuje w pierwotnie planowanym terminie. Poza tym miasta za chwilę, a może już się to dzieje, będą miały inne problemy na głowie. Walka z koronawirusem generuje naprawdę duże środki. - Samorządy przewidują kłopoty, więc szukają, gdzie by tu przyciąć - zauważa Synowiec. - Inna sprawa, że dla Stali brak tej wielkiej dotacji może oznaczać kłopot. Na pewno będę zabiegał o to, by te środki trafiły prędzej czy później do klubu. Zwłaszcza że w obliczu epidemii wpływy z innych źródeł są mocno niepewne.
- Logiczne jest, że teraz, kiedy nic się nie dzieje, to nie ma za co płacić - kontynuuje Synowiec. - Liczę jednak na to, że jak to wszystko ruszy, jak miasta policzą straty, to przelewy pójdą. Środki na sport w budżecie miasta to nie jest jakaś znacząca pozycja w skali całości, więc może uda się to jeszcze wszystko uratować.
Szeroko opisujemy przykład Stali, ale nie tylko ona jest w kłopocie. W innych żużlowych miastach też liczą pieniądze i kalkulują. W Rybniku przetarg ma się dopiero odbyć. - Dla mnie nie ulega wątpliwości, że samorządy przeorientują myślenie i teraz to, czy jakiś klub dostanie pieniądze, będzie najmniej ważne - mówi nam jeden z prezesów.
Czytaj także:
Trener żużlowej kadry boi się o swoją mamę
Prezes mistrza Polski: nie ma dochodów, nie mam z czego płacić
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film